Edyta Olszówka i Cezary Pazura: Recepta na szczęście
Jesteśmy pewni, że widzowie pokochają tę opowieść – przyznają Edyta Olszówka i Cezary Pazura, którzy w nowym serialu grają cudowne małżeństwo z trójką dorosłych dzieci.
Jak dwie połówki jabłka - jednomyślni i nierozłączni. To Joanna i Andrzej Domirscy, grani przez was bohaterowie serialu "Aż po sufit!", który startuje już 1 września. Zdaje się, że udało im się znaleźć receptę na związek idealny?
Edyta Olszówka: - Na to wygląda. Składniki tej recepty są proste - miłość, lojalność oraz szacunek.
Cezary Pazura: - I nieustanna chęć wymiany myśli, poglądów, umiejętność wspólnego rozwiązywania problemów i radowania się każdym drobiazgiem. To bodaj największy atut rodziny Domirskich.
Kim są wasi bohaterowie?
Cezary Pazura: - Andrzej jest przedsiębiorczym elektrykiem, ale to nie kariera i pieniądze są dla niego najważniejsze. Liczy się dobro najbliższych. Wychowany w rodzinie zastępczej, marzył o zbudowaniu ciepłego bezpiecznego gniazda. To marzenie zrealizował u boku Joanny. Może uważać się za szczęśliwca, że na nią trafił!
Edyta Olszówka: - Gdyby nie Andrzej, Joanna nie zaznałaby spełnienia jako żona i matka licznej rodziny, sama jedynaczka, tęskniąca od zawsze za życiem, jakie wiedzie dziś. Z zawodu socjolog, pracuje jako księgowa. Ma wszystko wokół poukładane, w dużej mierze za sprawą męża, który wspiera ją i mobilizuje. Rodzi się tu pytanie, czy tacy faceci w ogóle istnieją?
Udały im się też dzieci.
Cezary Pazura: - Są super! Wszystkie, bez wyjątku - Karolina Staniec jako córka Kama, synowie Tomek i Łukasz grani przez Kamila Szeptyckiego i Krzysia Chodorowskiego, no i synowa, Natalia - w tej roli Erika Karkuszewska. Siadają zawsze z nami do obiadu w czasie przerwy na planie, więc czujemy się już jak rodzina.
Edyta Olszówka: - Podoba mi się ich entuzjazm, sposób bycia, język, podziwiam ich talent. Przy nich nabieram nowej energii.
Media donoszą, że musieliście zmienić image - pan zapuścił brodę, pani przedłużyła włosy.
Cezary Pazura: - Dopomógł los, bo na zdjęcia próbne poszedłem nieogolony. - Czy ma pan zobowiązania "brodowe"? - zapytano. Wyjaśniłem, że to mój sposób na odejście od wizerunku wiecznego wesołka, a produkcja uznała, że ta broda będzie doskonale pasować do postaci statecznego ojca i głowy rodziny.
Edyta Olszówka: - Mnie loki doczepiano tylko raz, do scen retrospektywnych, poza tym mam swoje włosy i swoje zmarszczki, nic nie zmieniałam. No może stroje, na co dzień ubieram się zupełnie inaczej niż moja bohaterka.
Zdarzają się "wpadki" na planie?
Cezary Pazura: Jak na każdym, są nieuniknione. Ostatnio mieliśmy sceny z urodzin teścia naszego syna, granego przez Mariusza Bonaszewskiego (w parze z Dorotą Segdą), który nieoczekiwanie zaniemógł. Trzeba było niezłej gimnastyki, by uratować ten dzień zdjęciowy! Bywa też zabawnie, w chwilach wolnych swobodnie gawędzimy, zapominając o włączonych mikroportach, przez które wszystko słychać. "Jak w Big Brotherze!" - śmieje się z nas ekipa.
Edyta Olszówka: - Zabawa zabawą, ale to ciężka praca, po 12 godzin na dobę. Staramy się oddać klimat opowieści o tym, jak zwyczajnie, a pięknie żyć.
Polubią go ludzie?
Cezary Pazura: - Byłoby nieporozumieniem, gdyby publiczność minęła się z nim. Serial powstał na bazie formatu z Australii, gdzie wyemitowano około 20 sezonów, a każdy cieszył się powodzeniem większym niż poprzedni. Myślę, że i nasi widzowie znajdą w nim wszystkiego w bród - uśmiechu, wzruszeń, refleksji - aż po sufit! Jak w tytule.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj.