Edyta Herbuś: Nie jest zła
W serialu manipuluje mężczyznami, wykorzystując ich w wyrachowany sposób. - Moja bohaterka wcale nie jest taka zła - broni swojej postaci Edyta Herbuś. Zdradza też, co jest jej pasją.
Pani bohaterka, Marta Orłowska zadomowiła się już w "Klanie" na dobre?
- Na to wygląda. Scenarzyści wciąż mnie zaskakują, wymyślając coraz to nowe drogi, którymi podąża.
A miała być zwykłą nauczycielką tańca...
- Nie taką zwykłą, tylko ambitną i świetnie zorganizowaną, która łączy prowadzenie szkoły tańca z przygotowywaniem choreografii do swych kolejnych przedsięwzięć scenicznych. Pod tym względem jest to wzorowa postać, jeśli zaś chodzi o sferę prywatną...
No właśnie, jej sposób bycia, instrumentalne traktowanie mężczyzn, wprowadza sporo pikanterii.
- Zależało mi na tym, żeby Marta nie była mdła. Chciałam stworzyć postać tak wyrazistą, która będzie wzbudzać emocje, nawet negatywne. Zresztą Marta nie jest wcale zła. Wnikliwi obserwatorzy na pewno doszukali się uzasadnienia i powodów, z których wynika jej nie zawsze poprawne postępowanie.
Jakich na przykład?
- Myślę, że punktem wyjścia są doświadczenia z przeszłości, które pozbawiły ją wiary w męską uczciwość. Stała się twarda i bezwzględna w dążeniu do swych celów, bo wie, że może liczyć tylko na siebie. Dlatego "organizuje" sobie zaplecze i wsparcie emocjonalne ze strony spotykanych mężczyzn. Najpierw był Miłosz (Konrad Darocha). Jego młodzieńcza energia i oddanie pomagały Marcie w relacjach z tancerzami jej spektaklu. Potem kontrowersyjny Igor Rutka (Zbigniew Suszyński), którego doświadczenie i kontakty biznesowe sprawiają, że jest idealnym partnerem również w interesach. Teraz na horyzoncie pojawił się Michał Chojnicki (Daniel Zawadzki).
Tu chyba nie będzie romansu, bo Michał jest bardzo oddany swojej żonie, Zycie (Magdalena Stam)?
- Zobaczymy. W życiu Marty z facetami różnie bywa (śmiech).
Teraz zajęci są wspólnie projektem telewizyjnym Euro 2012, choć Marta na sporcie się nie zna.
- Jak będzie taka potrzeba, to się pozna (śmiech). W tym projekcie upatruje szansy na popularność, co pomogłoby jej ugruntować pozycję jako choreografa.
Interesuje się pani piłką nożną?
- Ważne mecze reprezentacji oglądam, jak wszyscy, trzymając kciuki. Teraz będzie trzeba zjednoczyć siły w kibicowaniu "naszym" w nachodzących mistrzostwach Europy.
Zrezygnowała pani z tańca na rzecz aktorstwa?
- Taniec pozostanie moją pierwszą miłością. Nie startuję już w turniejach, ale wciąż się rozwijam. Aktorstwo pojawiło się później, niemniej jest dla mnie równie ważne, staram się więc poznać je jak najlepiej. Podobnie jak serialowa Marta, mogę być spokojna o nowe wyzwania.
Rozmawiała Jolanta Majewska