"Drogi wolności": Paulina Gałązka, Julia Rosnowska i Katarzyna Zawadzka - silne kobiety
- Historia Polski jest tłem dla pokazania losów kobiet na początku lat 20. ubiegłego wieku - mówią zgodnie serialowe siostry Biernackie. Lala (Julia Rosnowska), Marynia (Paulina Gałązka) oraz Alina (Katarzyna Zawadzka), mimo różnic w spojrzeniu na świat, zawsze mogą na siebie liczyć. Aktorki opowiadają o swoich postaciach i ich walce o równość i miłości.
Wasze bohaterki - trzy siostry to kobiety wojujące?
Paulina Gałązka: - Zdecydowanie tak. To wspaniałe, walczące feministki.
Opowiedz coś o swojej Maryni.
Paulina Gałązka: - To średnia z sióstr. Najmniej, a właściwie w ogóle nie jest utalentowana artystycznie. Ma bardzo ścisły umysł. Twardo stąpa po ziemi. Początkowo jednak jest bardzo niepewna siebie, szuka odpowiedzi na pytanie, co jest w życiu ważne. Toczy się w niej wewnętrzny konflikt, czy powinna podążać za obyczajami, konwenansami, czy za głosem serca. Pod względem psychologicznym to bardzo ciekawa postać do zagrania.
Jak się czujesz w kostiumie?
Paulina Gałązka: - Świetnie. Bycie damą z lat 20. XX wieku, to dla mnie cudowne doświadczenie.
A jak z charakteryzacją? Podobno zajmuje półtorej godziny?
Paulina Gałązka: - Niestety, tyle trwa. Kobiety upinały tak włosy, żeby trzymały się kilka, a nawet kilkanaście dni. Sprawa higieny wyglądała wtedy trochę inaczej niż teraz. (śmiech) Jestem zachwycona ekipą od charakteryzacji, która staje na wysokości zadania. Podobnie jak zespół kostiumowy.
Najstarsza z sióstr, Alina to sufrażystka z krwi i kości.
Katarzyna Zawadzka: - O tak! Moja bohaterka walczy o prawa kobiet. Solidaryzuje się z feministkami z Europy, a potem z Polski. W pewnym momencie zostaje redaktor naczelną magazynu dla pań "Iskra", na łamach którego kontynuuje batalię o swoje idee. Promuje tolerancję, uświadamia swoje czytelniczki.
Czy znajdzie czas na miłość?
Katarzyna Zawadzka: - Tak. Ona wpisze się w jej działalność i wyniknie z chęci bycia w fascynującym ją świecie mężczyzn.
Ale funkcjonowanie w tym towarzystwie to nie lada wyzwanie.
Katarzyna Zawadzka: - To batalia, która trwa. I fakt, że wywalczyłyśmy wtedy prawa wyborcze, nie znaczy, że na tym koniec. Kolorowo nie było i nadal nie jest. Cieszę się, że mogę grać Alinę. To ciekawe doświadczenie - "zasmakować" kobiecej rzeczywistości w tamtej epoce.
Wróćmy do serialowej rodziny Biernackich. Najmłodsza z Waszej trójki jest Halina, czyli "Lala".
Julia Rosnowska: - To typowa artystka. Trochę buja w obłokach, żyje na granicy różnych światów. Dziewczyna wyzwolona, wolna w ekspresji, sposobie bycia i ubierania się. Na tle swoich sióstr najmniej dba o konwenanse. Jest także postacią nadwrażliwą o silnych, skrajnych emocjach. Jak się zakochuje, to od razu na zabój.
Mówisz o miłości, czyli uczucia będą równie ważne, co walka o niepodległość?
Julia Rosnowska: - To przede wszystkim serial obyczajowy. Historia dzieje się w tle, ale na pierwszym planie są bohaterowie - ich emocje, sposób myślenia i codzienność. Najważniejsze będą ich losy.
Czym ta produkcja waszym zdaniem wyróżnia się na tle innych seriali historycznych?
Julia Rosnowska: - Na pewno wielką siłą "Dróg wolności" jest prawda - o relacjach rodzinnych, którą widać w dynamice postaci i ich zarysie. Pokazujemy rodzinę, która bywa dla siebie okrutna, czasami nie potrafi się wesprzeć w trudnych momentach, kłóci się. To nie są bohaterowie postawieni na piedestale.
Paulina Gałązka: - Wydaje mi się, że plusem tej historii jest także zarys dziejów feminizmu. Droga wolności ma tutaj podwójne znaczenie. Z jednej strony, starania Polski o niepodległość, ale z drugiej, ważniejszej w kontekście serialu, walka o wolność, prawa kobiet. O możliwość bycia sobą, spełniania marzeń, prawa do seksualności. Bez ograniczeń. Mówimy o czasach, kiedy światem rządzili mężczyźni. Tematyka jest bardzo uniwersalna i aktualna. Być może okaże się inspiracją.
Rozmawiał Daniel Łukaszewski