Reklama

Dla ukochanej zostawił Paryż

Łukasz Musiał, który w serialu "Julia" wciela się w rolę Sławka, przez 9 lat mieszkał w Paryżu. Jak przyznaje, wrócił do Polski, bo został ugodzony strzałą Amora.

Co łączy cię z Francją?

Łukasz Musiał: - We Francji spędziłem jedną trzecią życia. Wyjechałem tam tuż po maturze w 2001 roku. Chodziłem wcześniej do dwujęzycznego liceum we Wrocławiu. Wybrałem je, bo bardzo podobał mi się francuski. Po liceum nie miałem pomysłu, na jakie pójść studia. Zdecydowałem, że wsiądę w autokar, wtedy nie było jeszcze tanich połączeń lotniczych, i po 20 godzinach jazdy dotarłem do Paryża.

- Szczęśliwie, dostałem się tam na teatrologię na Sorbonie. Zajęcia były czysto teoretyczne, co nie do końca mi odpowiadało. Poszedłem więc również do szkoły aktorskiej. Miałem na głowie bardzo dużo obowiązków, a na dodatek musiałem się jeszcze jakoś w Paryżu utrzymać.

Reklama

Gdzie pracowałeś?

- Na targu warzywnym. Trzeba było wstawać o 4:00 rano, żeby być na miejscu o 5:00 i rozłożyć towar. Sprzedawałem marchewki, ziemniaki i naganiałem klientów, przekrzykując konkurentów. Później pracowałem w restauracji. Przez ostatni rok pobytu we Francji nareszcie mogłem utrzymać się tylko z gry aktorskiej. Występowałem głównie w teatrze. To, że będąc Polakiem, pracowałem we Francji jako aktor, odbierałem jako duży sukces.

- Ci którzy nie znają tej branży, nie wiedzą, jak trudno utrzymać się z samego grania. Udało mi się m.in. dlatego, że szlifowałem język. Francuzi są niezwykle przewrażliwieni na punkcie akcentu. Gdy usłyszą drobną naleciałość z języków obcych, szanse, by otrzymać rolę Francuza, od razu spadają.

Dlaczego wróciłeś do Polski?

- Mógłbym zostać we Francji dłużej, ale zakochałem się w pewnej Polce i wróciłem. Poznaliśmy się, gdy odwiedzałem nasz kraj. Zadurzyłem się w tej dziewczynie tak bardzo, że gotów byłem dla niej zostawić Paryż. Gdybym nie był pewien tego uczucia, nie zdecydowałbym się na taki krok. Miłość trwa do dzisiaj i jest nam razem wspaniale.

Jakie są paryżanki?

- Nie tylko paryżanki, ale wszyscy paryżanie są specyficznym gatunkiem ludzi. W stolicy widoczna jest kastowość, co zwiększa dystans między ludźmi. Paryżanki są niedostępne i wytwarzają rodzaj bariery. Gdy mieszkałam nad Sekwaną obracałem się głównie wśród innych obcokrajowców. Jeździłem również po Francji i wiem, jak bardzo mogą być sympatyczni Francuzi, którzy mieszkają poza Paryżem.

Wolisz Polki?

- Tak. Gdy wracałem z Paryża do Polski, miałem wrażenie, że łatwiej się u nas nawiązuje kontakty. Polki są bardziej uśmiechnięte, szybciej odwzajemniają sympatię, potrafią się lepiej bawić.

Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy