Danuta Holecka: Kobieta dynamit
Początki w telewizji wspomina ze wzruszeniem. Tyle było niespodzianek.
Kobieta dynamit, wulkan energii - tak o Danucie Holeckiej (47 l.) mówią koledzy z TVP. Te określenia do znanej prezenterki pasują jak ulał. Pani Danuta energią po prostu tryska. Nie potrafi usiedzieć na miejscu. Niczym wiatr stale gdzieś pędzi...
Nie dziwi więc, że wybór życiowej drogi nie był dla pani Danuty wcale taki prosty. Szkołę podstawową w rodzinnym Lidzbarku Welskim kończyła z przekonaniem, że w dorosłym życiu chce być lekarzem.
Ale już w Liceum Ogólnokształcącym Sióstr Nazaretanek w Warszawie uczyła się w klasie humanistycznej. Przedmioty ścisłe nie były tam na wysokim poziomie. Czuła, że trudno będzie jej zdać z dobrą lokatą obowiązkowe dla kandydatów na studia medyczne egzaminy z matematyki i fizyki. Ostatecznie ukończyła Szkołę Główną Handlową,
Początki w telewizji wspomina ze wzruszeniem. Tyle było niespodzianek. kierunek handel zagraniczny. Ale to nie był szczyt jej zawodowych marzeń.
- Poszłam na SGH, bo chciałam mieć poważny zawód. Po studiach, kiedy szukałam pracy, dowiedziałam się z ogłoszenia, że Telewizja Polska ogłasza konkurs na dziennikarzy i prezenterów. Zgłosiłam się, choć nie liczyłam, że się dostanę. Były ogromne kolejki chętnych, a przesłuchania trwały kilka dni. Byłam zaskoczona, gdy dostałam zaproszenie z Woronicza na drugi etap konkursu. Następnego dnia mój mąż pojechał do telewizji i zobaczył, że jestem na liście przyjętych. Zaczynałam w redakcji "Wiadomości" - opowiada dziennikarka.
Swoje początki w telewizji pani Danuta wspomina z rozrzewnieniem. Jeszcze podczas kursu przygotowującego do pracy na wizji, dowiedziała się bowiem, że zostanie mamą. I to bliźniaków! To była wtedy jej największa radość...
Synowie Julian i Stefan (20 l.) są dziś dorosłymi ludźmi. Sprawili, że pani Danuta jest szczęśliwa. Wybrali drogę, o której ona marzyła w młodości. Będą lekarzami. Są na I roku wydziału lekarskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Właśnie kończą letnią sesję egzaminacyjną.
- Myśleli o różnych kierunkach studiów. Może weterynaria, może biochemia... Bardzo chcieli mieć zawód, w którym mogliby na co dzień pomagać innym. I choć nauki na medycynie mają bardzo dużo, z wyboru są bardzo zadowoleni - nie kryje radości dziennikarka.
Studia medyczne synów mają jednak swoją cenę - dla kochającej matki dość bolesną. Chłopcy musieli opuścić rodzinny dom na warszawskim Mokotowie i przenieść się na Śląsk.
- Cieszę się, że się bardzo usamodzielnili. Ale jako matka zwyczajnie za nimi tęsknię. Co najmniej raz w miesiącu muszę zajrzeć do Zabrza, zobaczyć co u nich słychać. Wracam dużo spokojniejsza - opowiada.
W wynajętym mieszkaniu w Zabrzu pani Danuta stara się wprowadzić domowe klimaty. Gotuje synom ulubione potrawy, piecze ciasto. Robi to z wielką przyjemnością, bo gotowanie jest wielką pasją dziennikarki. Świetnie wychodzą jej dania kuchni włoskiej, a synowie wprost przepadają ze jej spaghetti carbonara. A na deser koniecznie musi być gotowana babka. - Gotowanie mnie relaksuje - tłumaczy nam dziennikarka.
A o czym jeszcze marzy? - Chciałabym, aby wszyscy moi bliscy byli zdrowi. I jeszcze marzę o tym, żeby moi synowie skończyli medycynę. By byli wartościowymi ludźmi i dobrymi lekarzami, którzy do chorych podchodzą z dużą wiedzą, wielkim sercem i oddaniem. Pragnę dla nich dobrego, szczęśliwego życia i dobrych, wartościowych ludzi wokół. Bo życie to jedna wielka misja - mówi dziennikarka.
Ewa Zawada
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!