Reklama

Czy Małgorzata Ohme wystąpiłaby z dziećmi w programie "Aplauz, aplauz"?

Psycholog Małgorzata Ohme nie chce potęgować stresu wśród dzieci w programie "Aplauz, aplauz". Jest w jury, by dodawać im otuchy. - Udział w programie jest przygodą, odskocznią od tego, co robię na co dzień, trochę pobytem w spa - mówi pani Małgorzata.

Psycholog Małgorzata Ohme nie chce potęgować stresu wśród dzieci w programie "Aplauz, aplauz". Jest w jury, by dodawać im otuchy. - Udział w programie jest przygodą, odskocznią od tego, co robię na co dzień, trochę pobytem w spa - mówi pani Małgorzata.
Małgorzata Ohme w programie "Aplauz, aplauz" /AKPA

Ten program to widowisko, które wyciska łzy, zarówno publiczności, jak i uczestnikom. Pani też płacze?

- Popłakałam się tylko raz, ale wzruszam się nieustająco. Podobnie jak reszta jury - Ania Rusowicz i Piotr Rubik, no i prowadząca Agnieszka Szulim. Nie dziwi mnie to, wszak materia, w której się obracamy, dotyka czułej strony ludzkiej duszy: rodziny. Przez pryzmat wspólnie śpiewanej piosenki pokazujemy przeróżne relacje, konfiguracje, bliskość, serdeczność, wzajemną odpowiedzialność. Rzecz roztkliwia tym bardziej, że bohaterami każdego duetu są dzieci.

Reklama

To dlatego w jury musi zasiadać psycholog?

- Takie są wymogi hiszpańskiego formatu, na bazie którego program powstaje. Poza sferą wokalną, ocenianą przez fachowców, istnieje potrzeba innego wymiaru obserwacji, czytania wnętrza uczestników, ich osobowości - i na tym polega moja rola. Spotykamy się nie tylko na wizji. Ryzykowne i nieprawdziwe byłoby mówienie o nich na podstawie jednego występu, toteż w trakcie realizacji programu pozostawaliśmy w bliskim kontakcie. Któremuś z podopiecznych umarł bliski, ktoś się ożenił. Byłam na bieżąco. Poza mną z uczestnikami pracuje sztab psychologów, konsultują ich już na etapie castingów.

Zgłaszają się dzieci, dla których udział w programie byłby zbyt dużym stresem?

- Tak, dotyczy to zwłaszcza tych przychodzących pod presją rodziców, którzy pragną w ten sposób realizować własne niespełnione ambicje. To się nie może udać, poziom lęku społecznego dziecka jest zbyt wysoki, dlatego takim kandydatom dziękujemy. Tu chodzi o dobrą zabawę!

Jednakże występ nie może się obyć zupełnie bez nerwów, jak w każdym konkursie.

- Ale sytuacja jest tu inna. Po pierwsze dlatego, że występują one z osobą najbliższą, co zwiększa ich poczucie bezpieczeństwa. Po drugie, nie ma tu batalii na poziomie kompetencji, liczy się obrazek w duecie - na scenie i poza nią. Zadaniem jurorów jest podkreślanie mocnych stron wykonania. Nikogo się nie krytykuje, nie wytyka błędów, ma być miło, serdecznie, rodzinnie. I jest! A że konkurs?  Myślę, że to tylko frajda, zwłaszcza że nagroda też nie budzi jakiejś niesamowitej żądzy. Stąd brak rywalizacji, walka fair play i przyjazna atmosfera.

Jest pani mamą dwójki dzieci. Wystąpiłaby pani z nimi w programie takim jak ten?

- Zależy, z którym (śmiech). Starszego, Jurka (12 l.) nie ciągnie w kierunku sceny, pochłania go sport. Natomiast 9-letnia Klara aż się rwie - więc czemu nie? W jednym z odcinków razem zaśpiewany!

Rozmawiała: Jolanta Majewska

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy