Reklama

Czarująca i niebezpieczna Maja Hirsch

Uwielbia trudne role, opowieści o mafii i radykalne zmiany wizerunku. Maja Hirsch zdradziła też, co można znaleźć w jej torebce.

Grana przez panią w "Na krawędzi" Tamara przeszła ciężką próbę. Jakie wyzwania czekają ją w 2. sezonie serialu?

Maja Hirsch: - Znów bardzo zaangażuje się w pracę. Ale będzie też miała swoją prywatną opowieść. O miłości.

Co filmowa Tamara Madejska ma z Mai Hirsch?

- To zahacza o wynurzenia natury psychologicznej na mój własny temat. Dlatego poproszę o kolejne pytanie...

Pani, podobnie jak Tamara, jest techniczną gadżeciarą, czy lubi pani bardziej kobiece zabawki: buty, torebki, perfumy?

Reklama

- Raczej stawiam na to drugie. Choć nie wyobrażam sobie mojej torebki bez ukochanego smartfona. To bardzo przydatny gadżet.

Kiedyś powiedziała pani, że liczy, iż wreszcie powstaną filmy, w których aktorki będą spełniały swoje zawodowe marzenia. O jakiej roli pani marzy?

- Przyznaję, że rola w serialu "Na krawędzi" była dla mnie materią, z którą musiałam się silnie zmagać. Właśnie o takie zadania mi chodzi. Ale konkretnych ról nie potrafię sobie wymarzyć.

Pani fani piszą: zdolna aktorka, szkoda że nie występuje w innych serialach. Dlaczego tak mało pani w telewizji?

- To pytanie raczej nie do mnie, tylko do osób, które obsadzają produkcje telewizyjne.

A nad czym teraz pani pracuje?

- Gram w spektaklu "Open Chopin",w Teatrze Capitol. Premiera już 26 września. A pod koniec roku zaczynam próby do koprodukcji polsko-brytyjskiej.

Druga seria "Na krawędzi", przed premierą telewizyjną, dostępna była w internecie. Pani ogląda seriale?

- W moim domu nie ma telewizora. Za to mam stary, dobrze działający odtwarzacz DVD, na którym dawno temu obejrzałam "Dr. House'a" i "Rodzinę Soprano". Boję się, że wciągnę się w oglądanie zagranicznych seriali i zapomnę o tym, co dzieje się wokół mnie. Nie mam ulubionego gatunku, ale skłaniam się ku opowieściom o mafii. Jeśli chodzi o filmy również tak jest. "Gotowe na wszystko" to raczej nie moja bajka.

A komu zawdzięcza pani ostatnią stylową metamorfozę?

- To pomysł Bartka Indyki, mojego stylisty. Dzięki niemu dowiedziałam się, że sportową bluzę mogę połączyć z ołówkową spódnicą, i z kozakami, i fajnie to wygląda. W doborze kreacji ufam mu prawie bezgranicznie. Bardzo go lubię także w sferze prywatnej - to wymarzone połączenie.

Rozmawiała Marta Pyrko.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Teleświat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy