Coś fajnego do pokazania
Jest mistrzynią w doborze fasonów i kolorów. Wie, jak odpowiednim ubraniem wyeksponować zalety i ukryć wady sylwetki. Z sukcesem dba m.in. o wygląd prezenterów "Pytania na śniadanie".
Jak zaczęła się pani przygoda z modą i telewizją?
Viganna Papina: - Wszystko zaczęło się w TVP 22 lata temu, kiedy współtworzyłam program 'Lalamido' i 'Lalamido nocą'. Na planie byłam aktorką, stylistką, makijażystką i fryzjerką. Program był na antenie osiem lat i choć budżet miał skromny, to właśnie w trakcie pracy nad nim przekonałam się, że wszystko można - bycie omnibusem to nic trudnego. Radość przy jego tworzeniu sprawiła, że zostałam stylistką 'na poważnie'. Potem miałam pod swoją opieką 'Wiadomości', 'Teleexpress' i Monikę Olejnik w 'Prosto w oczy'. Nasza współpraca zamieniła się w wielką przyjaźń. Później trafiłam do telewizji TVN.
No właśnie - tam poza pracą przy m.in. "Niani", "Tańcu z gwiazdami" miała pani swój kącik modowy w "Dzień Dobry TVN", w którym doradzała pani, jak się dobrze ubrać.
- Traktowałam i traktuję to jak życiową misję. Jeśli człowiek dobrze wygląda - dobrze się ze sobą czuje, to emanuje pozytywną energią. Dzięki temu świat staje się lepszy (śmiech).
Jednak wśród "zwykłych" kobiet panuje przekonanie, że efektowny wygląd można osiągnąć tylko dzięki drogim, markowym ciuchom. Pani walczy z tą opinią.
- Owszem. Staram się pokazać, że tanio nie znaczy źle. Robiłam swego czasu porównania cenowe - przygotowywałam stylizacje za 10 tys. zł oraz bardzo podobne za np. 200 zł. I okazuje się, że można! Wystarczy odpowiedni dobór kolorów i fasonu ubrań. Ważne jest też umiejętne zatuszowanie wad oraz wyeksponowanie zalet sylwetki. Uważam, że każda z nas ma coś fajnego do pokazania. Wszystkie jesteśmy piękne! Potrzebny jest też zmysł obserwacji i umiejętność 'polowania' na cenowe okazje. Naprawdę nie trzeba mieć wielkich pieniędzy.
Mówi pani o tym z wielką pasją, a proszę zdradzić, kim jest pani z wykształcenia?
- Geografem (śmiech). Uczyłam w szkole. Ale zawsze byłam zwariowaną, kolorową panią od geografii.
A skąd czerpie pani inspiracje? Śledzi pani to, co prezentują na wybiegach projektanci?
- Jasne, ale przede wszystkim inspiracji szukam na ulicy - wnikliwie obserwując. Analizuję, co należałoby dodać, a co poprawić w wyglądzie mijanych osób. Dzięki temu widzę i wiem, z czym panie mają najczęściej problem. Zazwyczaj jest to źle dobrany krój bluzki, nieodpowiednia długość spódnicy lub niewłaściwe obuwie.
Po 5 latach wróciła pani do TVP i stylizuje m.in prowadzących "Pytanie na śniadanie".
- Do programu ściągnęła mnie Alicja Resich-Modlińska, ówczesna szefowa 'Pytania...', która znając mój styl, oddała się w moje ręce i powierzyła mi również wizerunek prowadzących magazyn.
Praca przy programie na żywo jest trudna?
- Zdarza się na chwilę przed wejściem na wizję, że coś nie wygląda tak dobrze, jakbyśmy chcieli lub prowadzący nie czuje się w danym ubraniu komfortowo. Dlatego zawsze mam przygotowane dziesięć propozycji. Dźwigając te tony ciuchów wyrabiam sobie muskuły (śmiech), ale jestem zawsze przygotowana.
Nigdy nie kończy pani pracy, skoro wciąż ocenia wygląd ludzi?
- Oczywiście, ale nigdy nie jestem złośliwa. Pochylam się raczej jak lekarz, wszystko jest dla mnie interesujące. Dobry stylista musi być też trochę psychologiem - nawiązać z osobą, którą ubiera, dobry kontakt. Nie może stłamsić jej osobowości. To podstawa sukcesu w tej pracy.
Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!