Reklama

Chylińska o poszukiwaniu kobiecości

Gdy Agnieszka Chylińska przyszła na pierwszą próbę z zespołem O.N.A., miała na sobie czarny sweter i glany. Po latach buntowniczka stała się elegantką.

"Był czas, kiedy ważyłam ponad 70 kg, miałam krzywe zęby. Na dyskotekach w szkole podpierałam ściany. Brakowało mi potwierdzenia mojej kobiecości. Bo nawet jeśli jesteś gruba, ale twój chłopak mówi, że kocha 'swojego pączuszka', to wtedy siebie akceptujesz" - przyznała Chylińska w wywiadzie, jakiego udzieliła miesięcznikowi "Pani".

"Chłopaki z zespołu przy wódce wznosili toasty: 'Zdrowie pięknych dziewczyn i twoje, Agnieszka!'. To mnie bolało, ale oczywiście krzyczałam: 'Zdrowie!'. (...) Dzięki temu nagrałam parę fajnych płyt. Kiedy cierpiałam, nieźle mi szło pisanie tekstów" - dodała.

Reklama

"Nie wierzę, gdy dziewczyna mówi, że nie chciałaby być piękna i zgrabna. Ale czasem nie ma się motywacji, żeby coś z sobą zrobić, i wtedy łatwiej przyjąć pozę 'mam to gdzieś'" - uważa była wokalistka O.N.A.

Po tym, jak opuściła zespół, Chylińska zaczęła przechodzić stopniową metamorfozę. Dzisiaj jako jurorka "Mam talent" i matka trojga dzieci, w niewielkim stopniu przypomina dawną buntowniczkę i chłopczycę. Rozciągnięte czarne swetry i glany poszły w zapomnienie. Nosi szpilki, nie boi się założyć sukienki mini, ma staranny makijaż.

"(...) Na co dzień nie mam czasu, żeby się sobie przyglądać. Ale kiedy przed koncertem czy nagraniem 'Mam talent!' uczeszą mnie i pomalują, to myślę sobie: 'Jest nieźle'. Mam 37 lat i lubię ładnie wyglądać" - stwierdza.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy