Bywa nieugięty
Prywatnie bardzo różni się od mecenasa Dębskiego, w którego wciela się w serialu "Prawo Agaty". - Jestem otwarty, z wiekiem coraz bardziej - mówi Leszek Lichota. Czasami jednak bywa zasadniczy, jak jego bohater.
"Tele Tydzień": W serialu gra pan mężczyznę pryncypialnego, kierującego się wewnętrznym kodeksem, wręcz nieugiętego. Prywatnie też jest pan taki zasadniczy?
Leszek Lichota: - Wszystko zależy od sytuacji. Raczej jestem otwarty, z wiekiem coraz bardziej. Pozwalam rzeczom się dziać. Nie wpływam na ich bieg i nie podporządkowuję ich moim myślom i marzeniom. Ale są sytuacje, kiedy trzeba być zasadniczym, choćby w wychowywaniu dzieci. Trzeba im wyznaczać granice i z bólem serca wydawać zakazy. Więc bywają chwile, kiedy jestem nieugięty. Niestety (śmiech).
Jakoś specjalnie przygotowywał się pan do roli prawnika?
- Nieszczególnie. Wychodzę z założenia, że nie zawód postaci jest ważny, tylko cechy charakteru, jakie mój bohater powinien mieć. Zawód jest tylko podpowiedzią. Jeśli chodzi o kwestie prawne, muszę ufać scenarzystom, którzy mają swoich konsultantów, że to, co mówimy, nie jest totalną bzdurą (śmiech).
W pierwszym sezonie między Markiem a Agatą (Agnieszka Dygant) były zgrzyty. On często nie zgadzał się z jej postępowaniem. Teraz złagodnieje?
- Zgrzyty wynikały z tego, że Dębski jest bardziej doświadczonym prawnikiem. Przez lata praktyki zdobył dużą wiedzę, pewne rzeczy robi już rutynowo. Stąd brało się jego lekkie poczucie wyższości. Agata udowodniła mu, że rutyna nie zawsze jest dobra. Czasami trzeba improwizować, a nawet zablefować, by osiągnąć cel. Wiele razy jej się udało. Więc już się jej nie czepia.
Między nimi iskrzy, choć Dębski jest z prokurator Okońską (Małgorzata Kożuchowska).
- Marek jest wyposażony w typowo samcze cechy, więc kiedy widzi atrakcyjną samicę, to reaguje.
Co za szowinizm...
- Tak. Jest to szowinizm i dobrze, że on jest (śmiech). Coś się zdarzy. Więcej niż przysłowiowy pocałunek. Szczegółów na razie nie będziemy zdradzać.
Czyli jest szansa, że będą razem?
- Szansa zawsze jest (śmiech).
Gdzie, poza "Prawem Agaty" możemy pana oglądać?
- Zaczynam zdjęcia do filmu o naszej misji w Iraku pt. 'Karbala' w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza. Będę grał jednego z żołnierzy, który brał udział w tej głośnej akcji. To praca w doborowym towarzystwie: Marcin Dorociński, Maciej Stuhr, Andrzej Chyra, Łukasz Simlat. Typowo męskie kino.
- Czekam też na kontynuację prac nad serialem o specjalnej jednostce straży granicznej. Całość jest kręcona w bieszczadzkich plenerach, więc jest malowniczo. Tam inaczej płynie czas. Mam nadzieję, że da się to odczuć na ekranie.
- Planuję również kolejną sztukę w teatrze. A na razie skupiam się na swoim najnowszym dziecku, czyli klubie 'Wkręt', który założyłem wspólnie z partnerką. Chcę stworzyć z niego miejsce, gdzie można fajnie spędzić czas, gdzie będą odbywały się klimatyczne koncerty.
Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk