Reklama

Była inwigilacja dziennikarzy! Co teraz?

Nie milkną echa na temat medialnych doniesień dotyczących kontrolowania billingów dziennikarzy. Środowiska medialne domagają się odtajnienia akt sprawy, a minister sprawiedliwości nie ma wątpliwości, że inwigilacja dziennikarzy miała miejsce.

- Nie mam żadnych wątpliwości, że sprawdzenie polegające na odbieraniu wykazów połączeń z telefonu dziennikarza czy korzystanie z tzw. identyfikacji miejsc za pomocą stacji bazowych telefonii komórkowych jest ingerencją państwa i służb w życie obywateli, czyli inwigilacją - powiedział w sobotę, 9 października, w programie telewizji TVN24 - "Babilon" Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości.

Dodał także, że zdziwiony jest tym, że prokuratura swojego czasu umorzyła postępowanie w tej sprawie.

Z kolei obecny Prokurator Generalny nie może wznowić śledztwa, bo jak na razie umorzenie jest nieprawomocne. Zapewnia jednak, ze sprawa jest w zainteresowaniu prokuratorów.

Reklama

Przypomnijmy, że w piątek "Gazeta Wyborcza", powołując się na dokumenty prokuratury, poinformowała, że za czasów rządów PiS służby specjalne zajmowały się inwigilowaniem dziennikarzy.

Na liście do podsłuchów znalazło się 10 dziennikarzy z różnych mediów: Monika Olejnik (TVN 24 i Radio Zet), Cezary Gmyz ("Rzeczpospolita"), Bogdan Wróblewski ("Gazeta Wyborcza"), Maciej Duda ("Rzeczpospolita", "Newsweek"), Roman Osica (RMF), Marek Balawajder (RMF), Piotr Pytlakowski ("Polityka"), Wojciech Czuchnowski ("Gazeta Wyborcza"), Andrzej Stankiewicz ("Newsweek") i Bertold Kittel ("Rzeczpospolita").

Media2.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy