Reklama

Bo liczy się jury, a nie gwiazdy

Gdy programy typu "Taniec gwiazdami" czy "Idol" zaczęły zdobywać w Polsce coraz większą popularność, nikt nie podejrzewał, że rodzimy show-biznes dzięki temu zyska nowe gwiazdki - jurorów.

Do pionierów należy zdecydowanie zaliczyć Kubę Wojewódzkiego. Przed "Idolem" - mało znany dziennikarz muzyczny, po programie - gwiazda i niemalże etatowy juror.

"Nie ma co ukrywać: to, że udzielam wywiadów, jestem zapraszany do programu Teraz my! i zostałem felietonistą tygodnika Polityka, zawdzięczam Idolowi" - przyznaje Wojewódzki w miesięczniku "Press".

Michał Piróg, Agustin Egurrola , Piotr Galiński czy Iwona Szymańska-Pavlović to dziś prawdziwe gwiazdy. Ich twarze zdobią okładki kolorowych magazynów, zapraszani są do wszelkiej maści programów, a ich rozstania i powroty czy miłosne zawody są rozpatrywane na równi z ciążą Katarzyny Cichopek.

Reklama

"Dobry juror włącza prąd"

Ich rola w programach, gdzie występują naturszczycy, jest nieoceniona. W "Tańcu z gwiazdami" emocjonujemy się pląsami gwiazdy, ale w "You Can Dance" czy "Mam talent!" to na jury spoczywa odpowiedzialność podciągania oglądalności.

"Dobry juror włącza prąd" - stwierdza Konrad Smuga, reżyser "Fabryki gwiazd".

Przekonał się o tym na własnej skórze, bo "Fabryka" po trzech miesiącach zniknęła z anteny. W "Idolu" miks osobowości: Elżbiety Zapendowskiej, Kuby Wojewódzkiego, Roberta Leszczyńskiego i Jacka Cygana sprawił, że program odniósł sukces.

"To jury daje pieczątkę programowi" - mówi "Pressowi" Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN.

Pieczatkę jakości dało jury programowi "Mam talent!", gdzie Agnieskza Chylińska mogła pokazać swoje drugie, bardziej wrażliwe oblicze. Niektórzy przewidują, że pomoże to jej karierze, która w ostatnich latach znacząco wyhamowała.

"Ludzie kochają indywidualności, a kontrowersyjni jurorzy wyzwalają emocje" - zauważa Miszczak.

Zapendowska nie boi się ostrych słów, Piróg też potrafi być do bólu szczery, ale widzowie doceniają ich za profesjonalizm i wiedzę. Chylińska i Wojewódzki wygrali na dystansie do samych siebie. Nie boją się drwić także z własnej osoby i wygłupiać się. Ale czasem można przedobrzyć.

Każdy kij ma dwa końce

Doskonałym przykładem jest tu "Gwiezdny cyrk", a także "Gwiazdy tańczą na lodzie". W pierwszym "szołmeństwo" jurorów przyćmiło wyczyny zawodników, w drugim jedna członkini jury straciła panowanie nad sobą. Skończyło się skargami widzów, słownymi przepychankami, naganami KRRiT i... końcem programu.

"Źle dobrane jury potrafi rozłożyć najlepszy program" - mówi Grzegorz Piekarski, który dobierał skład jury w programie "You Can Dance".

Źle dobrane jury położyło "Show!Time", dobiło "Fabrykę gwiazd", zdławiło w zarodku "Kapitalny pomysł".

Castingi

A w jury ma iskrzyć, ma być kompetentnie, czasem miło, czasem ostro. Dlatego skład jest kompletowany w czasie castingów. Tak wybrano Iwonę Szymańską-Pavlović i Piotra Galińskiego. Choć oczywiście rozpoznawalnym twarzom i prawdziwym gwiazdom nikt przesłuchań nie proponuje.

"Nie śmiałbym zaprosić Beaty Tyszkiewicz na casting, bo oznaczałoby to, że nie znam jej zawodowych osiągnięć i możliwości" - stwierdza Wojciech Iwański, reżyser "Tańca z gwiazdami".

Zresztą o wspaniałą polską aktorkę stoczył on batalię z właścicielami licencji.

"Anglicy naciskali, żeby jury składało się ze specjalistów od tańca - wspomina Iwański - a mnie zależało, by zasiedli w nim też wrażeniowcy, którzy nie są profesjonalistami, ale potrafią ciekawie komentować popisy uczestników". Dlatego skłamał, że Tyszkiewicz była w młodości primabaleriną.

Egurrola był komentatorem w czasie transmisji Konkursu Tańca Eurowizji. Galiński wydał książkę kucharską "Taniec z garami". Każdy z nich ma swoje pięć minut. Czasem tylko przychodzi refleksja: "Cały splendor powinien na mnie spłynąć wiele lat temu, kiedy wygrywałem mistrzostwo świata" - wyznaje Galiński.

Press
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy