Reklama

Błyskawiczna kariera Barbary Kurdej-Szatan

Barbara Kurdej-Szatan - blondynka z reklamy, zawojowała widzów temperamentem i uśmiechem.

Sporo się wokół Pani dzieje. Nie zakręciło się pani w głowie od tych wydarzeń?

Barbara Kurdej-Szatan: - Nie, raczej nie. Ale przyznam, że pojawił się stres. Ogromny. Chciałam to wszystko jak najlepiej ogarnąć, a przy małym dziecku to bardzo trudne. Zawsze wydaje mi się, że ze wszystkim sobie dam radę, dlatego biorę na siebie więcej, niż powinnam. Teraz nauczyłam się już, jak planować różne zajęcia i się uspokoiłam.

To po kolei - najpierw zagrała pani w reklamie jednego z operatorów telefonicznych, a zaraz potem dostała rolę w "Pierwszej miłości".

Reklama

- Zagrałam na razie tylko w kilku odcinkach. Zadzwonili do mnie z produkcji i powiedzieli, że chcą akurat mnie i to było bardzo miłe. Praca była bardzo przyjemna, fajna atmosfera, chciałabym tam wrócić. Jedyna trudność, to że zdjęcia są we Wrocławiu, a ja mieszkam w Warszawie. Ale poradziłabym sobie.

Dołącza pani też do "M jak miłość". Kogo pani zagra?

- Szczerze mówiąc, sama nie wiem. Na razie nagrałam tylko czołówkę, nie miałam jeszcze innych zdjęć i tak naprawdę nie znam scenariusza. Nawet nie wiem, kiedy będę kręciła zdjęcia. Poszłam na casting do zupełnie innej roli, ale produkcja stwierdziła, że idealnie nadaję się na zastępczynię Joanny Koroniewskiej. Taki był plan. Ale teraz co chwila są inne pomysły i nadal nie wiem, kim będę. Na szczęście w moim zawodowym życiu dzieje się tyle innych różnych rzeczy, że spokojnie czekam sobie na to, co wymyślą.

No tak - gra pani w kilku teatrach, jeździ na koncerty z zespołem Soul City i podobno chce pani nagrać płytę z mężem.

- Ojej, człowiek coś powie, rzuci na wiatr jakieś słowa, a media go z tego rozliczają! Prawda jest taka, że mój mąż zamierza zrobić w naszym domu studio nagraniowe i będziemy sobie tam różne rzeczy nagrywać. Ale na razie nie zamierzamy niczego wydawać. Nawet nie mam pomysłu na płytę. Jeszcze!

Czyli media znowu dały się pani we znaki...

- Tak, kiedy po żarcie Kuby Wojewódzkego pisali, że jestem alkoholiczką czy wymyślali inne plotki, to mnie nie ruszało. Ale kiedy pisali, że jestem złą matką i poświęcam dziecko dla kariery, to mnie to wkurzyło! Współczuję tym wszystkim ludziom, którzy pracują w plotkarskich portalach i muszą wymyślać takie bzdury.

Nauczyło to panią odpowiedzialności za słowa?

- Zauważyłam, że jakkolwiek bym się nie starała, to i tak każdy może sobie moją wypowiedź przeinaczyć tak, jak chce. Nie mam na to żadnego wpływu. Wydaje mi się, że nie mówię nic kontrowersyjnego, a potem czytam niestworzone rzeczy!

Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Teleświat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy