"Bez tajemnic": Czas uwolnić emocje
35 odcinków przez 7 tygodni. Codziennie inny problem. Wszystko zagrane tak świetnie, jakby zdarzyło się za ścianą... Czym zaskoczą nowi pacjenci Andrzeja Wolskiego (Jerzy Radziwiłowicz), a jakie tajemnice odkryje on sam?
- "Bez tajemnic" to serial o dowiadywaniu się prawdy o sobie - mówi Agnieszka Holland, jeden z reżyserów serialu.
- Świetny dla polskiego widza, niedouczonego psychologicznie, bo my Polacy nie jesteśmy mistrzami introspekcji, a w dodatku chętnie tworzymy kłamstwa na swój temat. Goła, brutalna prawda nie jest naszą mocną stroną. Serial żeruje trochę na naszej chęci podglądania. W tym sensie jest troszkę jak telenowela, ale jednak w ludzką psychikę zanurzamy się bardzo głęboko - dodaje.
- Istota rzeczy tkwi w tym - tłumaczy Jerzy Radziwiłowicz - że pacjentami mojego bohatera są różni ludzie. A więc inne tematy, inne problemy, w każdym przypadku inne podejście terapeuty, ale w sumie rzeczywistość to bardzo powtarzalna...
W dniu, kiedy jesteśmy na planie, do gabinetu, który wybudowano w jednej z hal filmowych przy Chełmskiej w Warszawie, wpada Małgorzata (w tej roli Magdalena Popławska). Młoda, efektowna 30-latka przyznaje się Wolskiemu, że oblała i... obsikała farbą pomnik swojego ojca. Policja jej nie zatrzymała, wystarczyło parę telefonów i ją zwolnili - zadziałało nazwisko taty, znanego kompozytora. Ona uważa, że po prostu uwolniła swoje emocje. Wolski stawia diagnozę: pacjentka to skrzywdzone impulsywne dziecko, wychowane, jak się okazuje, w rodzinie typu: "nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie mówię...".
Innego dnia obok Jerzego Radziwiłowicza na planie serialu - tym razem w zabytkowych wnętrzach byłej siedziby Instytutu Francuskiego w Warszawie - zastajemy Macieja Stuhra, grającego superwizora Tomasza i Karolinę Kominek w roli Dagmary. Kobieta niedwuznacznie sugeruje, że było coś między nią, a jej terapeutą. Coś jest na rzeczy, chociaż wersje tych dwojga są rozbieżne.
Napięcie i skupienie na planie jest większe niż zwykle, bo sporo scen za jednym zamachem, bez przerwy, ekipa pod kierunkiem reżyserów Marka Lechkiego kręci na podstawie aż parunastu stron scenariusza. W efekcie każda z nich trwa ponad kwadrans. Dla Macieja Stuhra i jego kolegów z planu oznacza to, że przynajmniej sześciokrotnie, a w praktyce znacznie więcej, muszą zagrać identycznie to samo - trzeba bowiem zarejestrować plany średnie, bliskie, dalekie i profil.
Trudność w realizacji tego serialu polega na tym, że przede wszystkim "grają" słowa, aktorzy współtworzą silne napięcia psychiczne między bohaterami, a przecież jednocześnie w kadrze trzeba unikać "gadających głów". Liczy się więc każdy gest, choćby oparcie łokcia na fotelu, spojrzenie, ugryzienie jabłka, każde spojrzenie...
- Tu właściwie nie ma nic do roboty - żartuje po zdjęciach Agnieszka Holland. - Problem tylko w tym, że taki minimalizm grozi... potworną nudą. Kiedy mam do dyspozycji tak niewiele elementów, każdy staje się ważny. Pozwalam więc operatorowi na niezupełnie idealne obrazki, żeby na przykład obrys głowy jednego z aktorów krył się za głową drugiego. Bohaterowie wchodzą, wychodzą, krzyczą na siebie. Ale przede wszystkim, jeśli dobrze mają zabrzmieć napięcia między postaciami, scenariusz musi być napisany doskonale - nie ukrywam, że zdarza się, że trzeba go poprawiać!
Oczywiście, aktorzy też muszą być z najwyższej półki. I tak rzeczywiście jest... Obok Jerzego Radziwiłowicza w roli psychoterapeuty, w serialu nowych pacjentów zagrają Stanisława Celińska, Popławska, Piotr Głowacki, 17-letni debiutant Adrian Zaremba, a w roli terapeuty głównego terapeuty wspomniany Maciej Stuhr. W wątkach pobocznych pojawią się także Kinga Preis i Agata Kulesza. Premiera trzeciego sezonu "Bez tajemnic" w HBO 28 października.
Bożena Chodyniecka