Beata Tadla: Docenia to, co ma
Dziennikarka, której twarz znają wszyscy, bo widują ją codziennie w „Wiadomościach”, obchodziła właśnie okrągłe urodziny. I nigdy nie była bardziej zadowolona z życia i pracy jak teraz.
Choć może to niektórych zdziwić, dziennikarce "Wiadomości" Beacie Tadli właśnie stuknęła czterdziestka. Całe szczęście dziś nie myślimy, że w tym wieku "już bliżej jest niż dalej", więc można jej śmiało życzyć pomyślnego rozwoju kariery.
Mała Beatka już w dzieciństwie przejawiała inklinacje w kierunku uprawianego obecnie zawodu. Na reporterskim magnetofonie nagrywała wywiady z koleżankami oraz stroiła miny przed lustrem, udając Krystynę Loskę.
Nie była też daleka od decyzji o zostaniu aktorką, skończyła również szkołę muzyczną. Jednak, jak sama mówi, przez przypadek zaczęła pracować w radiu i "połknęła bakcyla".
Beata Tadla przyznaje, że trzy lata spędzone w "Wiadomościach" to najwspanialszy okres w jej życiu zawodowym. Praca stawia przed nią wciąż nowe wyzwania, jednocześnie pozwalając na ciągły rozwój.
Dziennikarka znana jest ze swych wywiadów z politykami i nauczyła się już, że trzeba być upartą i wytrwałą, żeby wydobyć z nich odpowiedzi na konkretne pytania. Pani Beata uważa, że jest to po prostu obowiązek wobec telewidzów. Nie przeszkadza jej, że czasem wzbudza to nawet kontrowersje, jak niedawna rozmowa z ówczesnym kandydatem na prezydenta.
W przyszłym roku upłynie już 25 lat, odkąd Beata Tadla pracuje w mediach. Choć nie może uwierzyć w ten niedaleki jubileusz, przyznaje, że miała wielkie szczęście startować w zawodzie dziennikarki po transformacji ustrojowej.
Wtedy bowiem zaczęły się tworzyć wolne media i związane z nimi instytucje. Jednocześnie Tadla przyznaje, że jest na tyle dojrzała, że pamięta, jak było wcześniej, dlatego może docenić to, co ma.
KS