Bardziej krytyczny Alan Andersz
Niedawno przeszedł poważną operację, ale na szczęście jest już zdrowy i gotowy do nowych wyzwań w kolejnej edycji show. - Będę mocniej forsował tancerzy, którzy zdobędą moje serce - mówi Alan Andersz.
Alan Andersz: - Ciężko to ocenić. W trakcie eliminacji praca jest bardzo intensywna, w programach na żywo natomiast adrenalina jest na najwyższym poziomie. Oba etapy są trudne, ale oba dają dużo satysfakcji.
To nie tajemnica, że najbliższy jest ci styl streetowy. Czy w programie będziesz stawiał właśnie na przedstawicieli tego tańca?
- Jako juror jestem obiektywny. Nie wiem, co nas czeka. Na etapie eliminacji pojawiło się kilka fajnych ekip, ale za wcześnie na wybieranie faworytów.
Ale po pierwszej edycji wiecie już, jakie są wasze - jury - oczekiwania. Czy uczestnicy mogą liczyć na większą wyrozumiałość, czy przeciwnie - ostrzejszą ocenę sędziów?
- Wiemy już, jaki mniej więcej poziom reprezentują w Polsce tancerze-amatorzy. Szczerze przyznaję, że uczestnicy tej edycji będą mieli trudniej. Jesteśmy bardziej krytyczni i poprzeczkę ustawiliśmy dużo wyżej (śmiech).
Na co ty będziesz zwracał największą uwagę w tej edycji tanecznego show?
- Na umiejętności taneczne, a nie wizerunkowe. Będę starał się mocniej forsować tych tancerzy, którzy zdobędą moje serce.
Z którym z członków jury pracuje ci się najlepiej?
- Ze wszystkimi pracuje się wspaniale, każdy z nas natomiast ocenia w inny sposób. Stąd też różnica poglądów. Czasami całej czwórce trudno wypracować konsensus. Najlepiej chyba dogaduję się z panią Krystyną Mazurówną. Nie wiem, czy to kwestia minimalnej różnicy wieku między nami, czy tego, że siedzimy obok siebie (śmiech)...
Miałeś poważne problemy ze zdrowiem. Wszystko już dobrze?
- Tak. Czuję się świetnie, nigdy nie było lepiej!
Z Alanem Anderszem rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk.