Barbara Kurdej-Szatan o roli w serialu "M jak miłość"
Optymizm, wiara w ludzi, zaangażowanie i zapał - taka jest Barbara Kurdej-Szatan. Teraz oglądamy ją w roli Joanny w serialu "M jak miłość". Aktorka, która kocha życie, śpiew i swoją rodzinę, działa też charytatywnie w Szlachetnej Paczce.
Uwielbia spędzać każdą wolną chwilę z mężem Rafałem i córeczką Hanią. Gdy jednak trzeba działać, potrafi zakasać rękawy i zrobić wszystko bez narzekania!
Basiu, czy ty nadal jesteś taka zabiegana? Nad czym teraz pracujesz?
- Przez ostatni miesiąc mój czas pochłaniały głównie zdjęcia do filmu "Dzień dobry, kocham Cię" w reżyserii Ryszarda Zatorskiego. Niesamowita przygoda, świetna ekipa na planie, bardzo dobrze nam się pracowało. To była przyjemność! Teraz czekamy na montaż i oczywiście premierę kinową, która zapowiadana jest na koniec października.
Równie dużo satysfakcji sprawia ci praca na planie "M jak miłość"?
- Każde zadanie aktorskie to wspaniałe, intrygujące wyzwanie. Bardzo polubiłam Joannę - postać, w którą się wcielam. Będę się cały czas bardzo starać, aby była ciekawa.
Widać, że kochasz swoją pracę. Zawsze wiedziałaś, czego chcesz?
- Właściwie miałam sporo wątpliwości. Wiedziałam, że chcę śpiewać, ale nie wiedziałam, czy to jest na pewno dobry wybór zawodu na całe życie... W końcu zdecydowałam, że pójdę do szkoły aktorskiej o specjalizacji wokalno-estradowej.
Ktoś cię wspierał w tej decyzji?
- Zawsze mogłam liczyć na rodzinę i przyjaciół. Jeśli chodzi o zajęcia wokalne, duże wsparcie dostałam głównie od Jacka Mełnickiego - to mój nauczyciel śpiewu ze "Studia Piosenki" w Opolu. Dzięki niemu odkryłam, że chcę śpiewać. Wcześniej też miałam wspaniałych nauczycieli w chórze "Legenda", którzy ukształtowali mój słuch muzyczny. Być może to dzięki nim tak potoczyła się moja kariera.
Zawsze miałaś tyle szczęścia do ludzi?
- Każdy z nas spotyka na swojej drodze dobrych i wartościowych ludzi, tylko nie każdy ich zauważa. Miałam różne momenty w moim życiu, raz lepsze, raz gorsze. Uważam, że trzeba być po prostu odważnym i mimo różnych przeszkód zawsze brnąć do celu.
Czyli to jest twoja recepta na sukces?
- Tak. Po pierwsze, robić to, co się kocha. Po drugie, wierzyć w siebie. Ja od dziecka robiłam to, co lubię. Do niczego nie byłam zmuszana przez rodziców, a to jest ważne. Chociaż niektórych rzeczy żałuję. Na przykład tego, że przestałam grać na wiolonczeli. Do tego mogli mnie trochę przymusić!
Podziwiam cię za to, że mimo tego całego zabiegania, pracy na planie, masz jeszcze czas na działalność charytatywną. Podobno od września będziesz szukać 10 tysięcy wolontariuszy Szlachetnej Paczki. Chce Ci się?
- No jasne, że mi się chce! Wolontariusze Paczki to prawdziwi bohaterowie, bardzo szanuję ich pracę. Myślę, że wszyscy ludzie chcą pomagać, ale przez obecny pęd życia zapominają o tym. Trzeba jednak zatrzymać się na chwilę w tym biegu i przypomnieć sobie o innych. Szlachetna Paczka to naprawdę świetna sprawa! Mam nadzieję, że szybko znajdziemy z Maćkiem Łagodzińskim wolontariuszy i pomoc dotrze do tysięcy rodzin, żyjących w niezawinionej biedzie. Razem z pomocą materialną otrzymają impuls do zmiany swojego życia i siłę do walki. Każdy czasem potrzebuje pomocnej dłoni i wsparcia. Warto pomyśleć o tym, co z siebie możemy dać innym. Mądre pomaganie - takie jak w Szlachetnej Paczce - daje ogromną satysfakcję, dlatego zapraszam do zostania wolontariuszem i zgłaszania się na stronie www.superw.pl.
Co jest dla ciebie teraz najważniejsze?
- Oczywiście rodzina, moja kochana córcia. Mój mąż (wokalista, kompozytor i pianista Rafał Szatan - red.) jest wspaniałym ojcem, bez najmniejszego problemu zostaje z Hanią sam i świetnie się nią opiekuje. Jest szczery, zawsze mi doradza i mówi śmiało, co myśli. Dużo się razem śmiejemy! Codziennie razem podejmujemy wyzwanie wychowania naszej córci, wbrew pozorom to nie jest łatwe, szczególnie teraz, kiedy ma tzw. "bunt dwulatka". Czasem wygrywamy my, a czasem ona (śmiech). Kształtujemy teraz charakter Hani i jej osobowość, dlatego uważamy na każde słowo, które przy niej wypowiadamy. Doceniamy ją, mówimy, że jest najwspanialsza na świecie. Trochę żartowałam, że czasem to ona wygrywa, po prostu takiemu cudowi czasem nie da się oprzeć.
Twoja recepta na szczęście to...
- Cieszenie się z małych, codziennych rzeczy. Dostrzeganie ludzi wokół, docenianie ich i dzielenie się sobą.
Rozmawiała Agnieszka Czapla