Anna Seniuk: Syn jej nie zawiódł
Jak każdy z nas, ma chwile refleksji i zwątpienia. Na szczęście dobrze wie, jak je przegnać...
Rok bez wakacji spędzonych w chacie w Bieszczadach, dla Anny Seniuk (71 l.) jest rokiem straconym. Bo to jedyne takie miejsce, gdzie pani Anna odpoczywa. - Jestem samotnicą, dlatego najszczęśliwsza jestem, gdy mogę pojechać do mojej chaty. To stara chałupa na szczycie góry. Pobielona, bez wygód, do najbliższego sąsiada daleko, bo ponad trzy kilometry. Patrzę na drzewa, kwiaty. Ojciec nauczył mnie ich nazw. Marzył, że zostanę leśnikiem - opowiada wzruszona aktorka.
Dlatego pani Anna uwielbia to miejsce, szczególnie latem. Jednak w tym roku nie udało się jej zrealizować corocznego wyjazdowego planu. Powodów było kilka. Przede wszystkim pani Anna nie miała czasu, ale też po ubiegłorocznym pobycie dobrze wiedziała, że domek wymaga już gruntownego remontu. Jednak ona sama nie byłaby w stanie wszystkiego dopilnować. Odkładała tę decyzję z żalem, ale wiedziała, że nie ma innego wyjścia. I zupełnie niespodziewanie okazało się, że jest ktoś, kto wprawdzie także jest bardzo zajęty, ale dopilnuje prac budowlanych i przygotuje domek do jesiennego odpoczynku. Z pomocą aktorce przyszedł syn, Grzegorz Małecki (38 l.).
- Grzesiek raz lub dwa razy w tygodniu jechał 400 kilometrów w jedną stronę, by zorganizować prace i wracał do Warszawy. Dzisiaj chata jest gotowa. Ania jeszcze jej nie widziała, oglądała tylko zdjęcia. Ale wybiera się tam jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego, przynajmniej na 10 dni - opowiada znajoma aktorki.
Dla aktorki to wielka radość, bo właśnie tam czuje się szczęśliwa, w tym miejscu najlepiej ładuje swoje akumulatory. Cieszy ją także fakt, że w takich sytuacjach, kiedy ona nie widzi rozwiązania, pojawia się ukochany syn, który zawsze służy jej pomocą. - A to bezcenne w moim wieku - mówi.
KP
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!