Anna Samusionek: Na pewno będą kłopoty
Powrót jej postaci do poukładanego życia Maksa i małego Wiktora może być problemem. Grana przez Annę Samusionek w "Na Wspólnej" Zdybicka znów powalczy o serce Brzozowskiego, a nawet zarzuci sieć na jeszcze młodszego mężczyznę...
Związek Ilony i Maksa przypomina historię z filmu "Fatalne zauroczenie" z Michaelem Douglasem i Glenn Close. Strach się bać.
Anna Samusionek: - Trochę tak. W życiu często bywa tak, że dopiero, gdy kogoś tracimy, zauważamy rozmiar tej straty i sądzę, że Zdybicka jest taką osobą. Kreując tę postać, myślę o tym, że to jest zdesperowana kobieta, która walczy o swoje życie, o dziecko i o człowieka, którego kocha. Sytuacja jest dosyć skomplikowana, nietypowa, chociażby przez różnicę wieku między Iloną a Maksem, i przez wszystko, co zdarzyło się w ich życiu. To z pewnością intrygujący wątek, który nie pozostawi widzów obojętnymi. Po wakacjach zrobi się naprawdę gorąco!
Zepsucie zawsze jest ciekawe do grania.
- Jest, chociaż szczerze, łudziłam się, że Zdybicka po powrocie z Francji, po przejściu depresji będzie trochę spokojniejsza.
Czytając scenariusz, człowiek zastanawia się, ile ta kobieta jest jeszcze w stanie przyjąć na siebie nieszczęść i ile zła wyrządzić?
- Nie usprawiedliwiam jej absolutnie, ale coś musiało ją ukształtować, że jest taka, a nie inna. Mam nadzieję, że będzie wiele ciepłych momentów, mimo wszystko. Chciałabym, aby widzowie zobaczyli w niej po prostu człowieka, matkę i zakochaną kobietę.
Zdybicka cierpiała na depresję poporodową, oskarżała siebie o chorobę synka i podjęła próbę samobójczą. Co sprawiło, że otrzeźwiała i powraca do życia?
- Czas i dobra, fachowa opieka. Depresja, tak jak każda choroba, wymaga leczenia, często farmakologicznego. Na szczęście w życiu prywatnym nigdy nie musiałam się z nią mierzyć. Wydaje mi się, że tym pierwszym momentem, który przywrócił Ilonie oddech, była chwila, w której zobaczyła synka i dowiedziała się, że jest zdrowy. To był początek jej szczęścia, wszystko inne przez chwilę wydawało się nieważne. Chociaż później okaże się, że jednak miłość do ojca dziecka też jest istotna (uśmiech).
Jak pani zareagowała, gdy przeczytała w scenariuszu, że w życiu Ilony pojawi się młodszy mężczyzna, w dodatku bratanek Michała Brzozowskiego.
- Pomyślałam: "Proszę kolejnego, jeszcze młodszego" (śmiech).
Za to w życiu Maksa pojawiła się nowa kobieta, Kamila, która również opiekuje się małym Wiktorem. Zdybicka będzie walczyć o syna?
- Maks ma niełatwą sytuację. Z jednej strony jest już związany z inną kobietą, młodą pielęgniarką, a z drugiej ożywają w nim uczucia do Ilony.... Nie wiem, jak scenarzyści z tego wybrną. Na razie jesteśmy w momencie kompletnego "rozerwania" Maksa. Ilona pojawia się często w jego domu i próbuje dogadać się z Kamilą. Podejrzewam jednak, że ta próba zbliżenia się do partnerki Maksa może mieć drugie dno. Z tego na pewno będą kłopoty.
Jest gotowa użyć wszystkich środków, żeby odzyskać Maksa?
- Nie wiem, jak daleko jest w stanie się posunąć. To się jeszcze okaże. Na razie używa kobiecych atrybutów, wykorzystując fakt, że nie jest mu obojętna.
To historia pisana z happy endem?
- Myślę, że jest na to duża szansa.
Czekamy na ślub w każdym razie.
- Nie ukrywam, że fajnie by było, gdyby im się życie poukładało, natomiast nie jestem w stanie niczego przewidzieć. Nie mam przecieków, dla mnie to też będzie niespodzianka. Tak jak widzowie czekam na to, co się dalej wydarzy.
Rozmawiała Beata Banasiewicz.