Reklama

Anna Romantowska w serialu "Statyści"

Rola prowincjonalnej księgowej, która zatrudnia się jako statystka w chińskim melodramacie, przyniosła Annie Romantowskiej nagrodę na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Teraz mamy szansę przypomnieć sobię tę opowieść w serialowej wersji.

Bohaterowie "Statystów" to mieszkańcy małego miasteczka - nieśmiała Dorota (Małgorzata Buczkowska), zgorzkniała księgowa Maria (Anna Romantowska) i samotny fotograf Edward (Krzysztof Kiersznowski), którzy zatrudniają się jako statyści na planie chińskiego filmu.

Film "Statyści" Michała Kwiecińskiego, podobnie jak jego serialowa wersja, cieszy się sympatią widzów. Za co pani ceni tę produkcję?

- To zabawna, a momentami wzruszająca opowieść o zwyczajnych ludziach w dość absurdalnej scenerii - na planie chińskiego filmu, który powstaje w małym polskim miasteczku. To historia o samotności i potrzebie bliskości. Czyli o każdym z nas.

Reklama

Jak dzisiaj ocenia pani swoją bohaterkę?

- Dawno rozstałam się z Marią Narożną. Emocje już opadły, więc podniósł się poziom krytycyzmu. Mówię o swojej pracy. Jeśli zaś chodzi o charakter tej bardzo dobrze wymyślonej postaci to wiele takich osób spotkałam w swoim życiu. Skrywających, jak Maria, pod maską oschłości zbolałą duszę i samotność. Zawdzięczam tę rolę odwadze reżysera Michała Kwiecińskiego. Nie sądzę, że komukolwiek oprócz niego wpadłoby do głowy, by obsadzić mnie w roli kostycznej małomiasteczkowej damy.

Pani bohaterka decyduje się na odważny krok i angażuje jako statystka w chińskiej produkcji. Lubi pani w życiu zwroty akcji?

- Zdarzyło mi się kilka razy skoczyć na główkę i nie skręcić karku. Ale jestem osobą, która ceni powtarzalność oraz poczucie bezpieczeństwa.

Na planie pracowała pani z Chińczykami, miała pani okazję odwiedzić ten kraj?

- Byłam w Chinach wiele razy. Uwielbiam chińską kuchnię, więc wykułam niektóre nazwy potraw i kilka grzecznościowych zwrotów, by móc wyrazić kucharzom swój zachwyt. Wracając do produkcji, chińscy aktorzy, którzy z nami pracowali, byli nadzwyczaj profesjonalni. Pięknie śpiewali po polsku: "Kochany, kochany, lecą z nieba jak dawniej kasztany" - piosenkę, która przewija się przez cały film.

Nieraz miała pani na planie do czynienia ze statystami. Czy po filmie i serialu "Statyści" widzi ich pani trochę inaczej?

- Statystowanie to nie jest wdzięczna praca, ale poznałam pasjonatów, których predyspozycje i cierpliwość zostały nagrodzone. Obdarzeni ciekawą fizjonomią, zwracający na siebie uwagę wewnętrzną siłą, dostawali do zagrania niewielkie, ale widoczne rólki. Pamiętam, jak przy filmach kostiumowych pojawiali się ludzie o twarzach i duszach tak szlachetnych, że z żalem myślę, iż to ginący gatunek.

Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz

Jeśli chcesz znaleźć więcej informacji o telewizyjnych produkcjach, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Anna Romantowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy