Anna Popek: Świat jest nam przyjazny
Anna Popek opowiada, jak powstała jej pierwsza książka pt. "Siostry gotują", dzieli się też życiowym doświadczeniem i opinią o współczesnym świecie. Pełna optymizmu dziennikarka mówi o swoich marzeniach, również tych z młodości... Jak chce je zrealizować i co planuje na ten rok?
Jakim doświadczeniem było ostatnio dla pani wydanie swojej pierwszej książki "Siostry gotują"?
Anna Popek: - Przelewanie własnych myśli, spostrzeżeń i obserwacji na papier jest porządkowaniem swoich przekonań i wprowadzaniem ładu w życie. Marzyłam o napisaniu książki od wielu lat, nigdy nie miałam jednak dość determinacji, konsekwencji i pomysłu. Trzeba było wrócić do korzeni, do domu rodzinnego, aby móc stać się autorem. Gdyby nie fakt, że napisałyśmy ją razem z siostrą i że w odpowiednim momencie trafiłyśmy na odpowiedniego wydawcę, pewnie do tego debiutu by nie doszło. Z drugiej zaś strony dochodzę do wniosku, że jeśli decyzja jest podjęta, a cel dobry, to cały wszechświat nam sprzyja.
Jakie rady ma pani dla przyszłych debiutantów?
- Najtrudniejsze jest podjęcie decyzji, że chce się napisać książkę. Trzeba też się określić, jaka to ma być proza. Trzeba ją sobie wyobrazić, pomyśleć o ludziach, którzy będą ją czytać. To rozpoczyna proces tworzenia. Potem książka nabiera rumieńców. Pojawiają się zdjęcia czy tez ilustracje, tytuł, okładka i dedykacja. My ruszyłyśmy z kopyta, gdy zadedykowałyśmy książkę naszym rodzicom - Teresie i Czesławowi.
Napisanie wspólnej książki z siostrą, Magdaleną Krupą, jeszcze mocniej zbliżyło panie do siebie?
- Tak, ścisła współpraca na innym polu niż dotychczas sprawiła, że zbliżyłyśmy się do siebie jeszcze bardziej. Spotkania autorskie w wielu miastach, wspólne wyjazdy, rozmowy, ustalanie szczegółów niektórych przepisów, a także docieranie do opowieści rodzinnych było dla nas nowe i bardzo ciekawe. Bardzo to polubiłyśmy.
Poradnik będzie miał kontynuację?
- Jest tyle spraw, o których można pisać, tyle ważnych informacji, które potrzebne są czytelnikom, że być może napiszemy jeszcze coś razem. Obie od lat interesujemy się zdrowiem i wpływem żywienia na stan organizmu, szukamy w wartościowych książkach mądrych i prostych do zastosowania porad.
- Poza tym wydaje mi się, że teraz mamy nie tylko kryzys tożsamości mężczyzn, także panie często nie wiedzą, czym jest kobiecość. Przez to, że pełnią w życiu rolę ojca i matki, same zarabiają na życie, robią zakupy, chodzą na wywiadówki, do lekarza, dbają o edukację, po prostu nie potrafią określić, jakie mają być. Chociaż sama mam za sobą podobne doświadczenia, staram się zachować te cechy, które według mnie stanowią sekret kobiecości - dobroć, subtelność czułość i gospodarność.
Pani wyzwania na ten rok?
- Czasem wyzwaniem jest zachowanie dotychczasowego stanu rzeczy. Chcę, aby moja młodsza córka dobrze zdała egzamin gimnazjalny i dostała się do wymarzonego liceum. Pragnę także, aby starsza rozwijała się w takim kierunku, który zapewni jej dobrą, spokojna przyszłość. Poza tym chciałabym spełnić marzenie z młodości i zwiedzić zamki nad Loarą.
Z jaką energią weszła pani w 2014 rok?
- Wierzę w to, że przekonania kształtują naszą rzeczywistość, dlatego też pielęgnuję dobre myśli, optymizm i ufność w to, że świat jest przyjazny. Jedna z sióstr zgromadzenia Józefitek powiedziała: 'Miej zawsze ręce przy pracy, a serce przy Bogu'. To bardzo mądre. Praca jest tym, co daje mi największą satysfakcję, poza życiem rodzinnym oczywiście.
Planuje pani zimowy wypoczynek z córkami?
- Pojedziemy razem albo na narty albo do ciepłych krajów. Jeszcze nie wiem, ale uwielbiam z nimi spędzać czas.
Narty są chyba pani żywiołem.
- Zaczęłam się uczyć jazdy, gdy miałam 16 lat. Moje pierwsze narty nazywały się 'Rysy' i miały 2 metry - bo innych nie było. Początki okazały się bardzo trudne, raz nawet złamałam na pól drewnianą nartę - bo na takich jeździłam. Porządnie wchodzić w skręt i jeździć na carvingach nauczyłam się dopiero 10 lat temu.
Rozmawiała Aleksandra Lipiec.
Interesują Cię plotki z życia gwiazd? Kliknij, a dowiesz się o nich wszystkiego!