Anna Popek: Bliżej mi było do hippisów
W czasach podstawówki i liceum Anna Popek była przykładną uczennicą. Brała udział w olimpiadach przedmiotowych, należała do grona przyjaciół muzeum, nie szokowała też swoim wyglądem.
"Bardzo lubiłam się uczyć. Wiedza łatwo wchodziła mi do głowy. Ze wszystkiego byłam trochę zdolna" - mówi PAP Life Anna Popek, gwiazda telewizyjnej Dwójki.
"Był moment, że startowałam w sześciu olimpiadach w jednym roku, m.in. z geografii, polskiego i biologii. To nie do końca było dobre. Chyba lepiej być wybitnym w jednej dziedzinie. Wtedy jest większa szansa na sukces" - przyznaje.
Pod koniec liceum postawiła na polski. Doszła nawet do ogólnopolskiego finału olimpiady z tego przedmiotu. Później została studentką filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
W podstawówce Popek posłusznie nosiła granatowe fartuszki. "Uważam, że fartuszki były czymś bardzo dobrym. Jeśli zamknie się jakąś przestrzeń do pokazywania indywidualności, to otwiera się inna. Wtedy trzeba było imponować lekturami, ciekawymi spotkaniami. Strój schodził na dalszy plan. Myślę, że to kształtowało niezwykle ciekawe charaktery" - uważa prowadząca "Pytania na śniadanie".
Swoją urodę zaczęła podkreślać w liceum, ale musiała robić to dyskretnie. "Pamiętam naszą profesor Wnukową z rosyjskiego. Kiedy ktoś przychodził w paznokciach pomalowanych lakierem bezbarwnym, był tak odpytywany z rosyjskiego, że dwója murowana" - wspomina.
Również wolny czas Popek spędzała tak, jak na wzorową uczennicę przystało. Należała do grona przyjaciół Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu. Analizowała dzieła sztuki, pomagała przy organizowaniu wystaw, itd.
Jeśli chodzi o kontakt z kontrkulturą, w okresie jej wcześniej młodości obowiązywał podział na punków i hippisów. Trochę bliżej było jej do kręgu tych drugich. Intensywnie słuchała Dżemu, jeździła też na festiwal Rawa Blues w Katowicach.