Reklama

Anna Oberc: Bardzo dużo podróżuję po Azji i Afryce

Anna Oberc przyznaje, że zawsze, kiedy tylko jest zmęczona, chce zresetować umysł, naładować baterie i nabrać dystansu do życia, pakuje walizki i wyrusza w podróż. Bardziej jednak niż wczasy all inclusive woli dalekie wyprawy. Wyzwaniem nie są więc dla niej popularne kurorty odwiedzane przez tłumy turystów, tylko nieodkryte, ale bardzo urokliwe zakątki Azji czy Afryki. Odkąd skradziono jej na lotnisku walizkę, wszystkie swoje rzeczy pakuje tylko w podręczny bagaż.

Anna Oberc przyznaje, że zawsze, kiedy tylko jest zmęczona, chce zresetować umysł, naładować baterie i nabrać dystansu do życia, pakuje walizki i wyrusza w podróż. Bardziej jednak niż wczasy all inclusive woli dalekie wyprawy. Wyzwaniem nie są więc dla niej popularne kurorty odwiedzane przez tłumy turystów, tylko nieodkryte, ale bardzo urokliwe zakątki Azji czy Afryki. Odkąd skradziono jej na lotnisku walizkę, wszystkie swoje rzeczy pakuje tylko w podręczny bagaż.
Anna Oberc potrafi się spakować w kilka chwil, kiedy przygotowuje się do podróży /Andras Szilagyi /Newseria Lifestyle

Anna Oberc podkreśla, że nie dla niej zatłoczone plaże i bierny odpoczynek z drinkiem pod palmami. Kiedy wyjeżdża za granicę, przede wszystkim chce zobaczyć coś nowego, poznać inne kultury i cywilizacje. Aktorka wspomina, że na przykład w Kenii mieszkała w bungalowie, w którym woda była przez dwie godziny dziennie, a prąd zaledwie przez godzinę, spała pod moskitierą, a pod jej domek podchodziły dzikie zwierzęta.

Długo nie zapomni też najbardziej abstrakcyjnej w swoim życiu Wigilii, którą spędziła na dworcu w Nairobi. Czekała wówczas na pociąg do Mombasy, ale okazało się, że na kilkanaście godzin utknął przy jakiejś rzece. By zabić czas, śpiewała z Kenijczykami wesołe piosenki, a później wszyscy oglądali film na starym, zacinającym się co chwilę laptopie.

- Podróżuję z reguły zimą. Kiedy u nas jest zimno, wtedy wybywam gdzieś na drugi koniec świata, żeby zażyć słońca. Teraz bardzo dużo jeżdżę na rowerze. Mieszkam w samym centrum Warszawy, mam niedaleko nad Wisłę, więc to jest mój codzienny relaks, wypoczynek, ale też i sport - mówi agencji Newseria Anna Oberc.

Reklama

Aktorka zdradza, że kiedy przygotowuje się do podróży, potrafi się spakować dosłownie w kilka chwil w niewielką, podręczną walizkę. Nie zabiera wielu ubrań, gadżetów i kosmetyków, ogranicza się tylko do niezbędnego minimum.

- Ponieważ bardzo dużo podróżuję po dalekich krajach - Azja, Afryka, to wiem, że świat jest taki, że można wszędzie kupić wszystko, np. szampon do włosów nie jest problemem, więc nie biorę tego ze sobą, ponieważ mogę to nabyć tam. Co do ubrań, również są pralnie, nie mamy przecież ścianek na wyjazdach, więc parę sukienek, cztery T-shirty, bielizna i klapki w zupełności wystarczą. Jeżdżę w podróże dla przyjemności i dla zabawy, prywatnie, więc nie potrzebuję blichtru - tłumaczy Oberc.

Oberc wspomina, że kiedyś zabierała w podróż sporo rzeczy, ale pewien nieprzyjemny epizod całkowicie zmienił jej podejście.

- Swego czasu chyba najbardziej popsuła mi wakacje kradzież walizki na lotnisku. Muszę przyznać, że to były trudne wakacje, bo straciłam wiele czasu na to, żeby jeździć codziennie na lotnisko i patrzeć, czy ktoś mi tę walizkę jednak odda, bo oni się łudzili, że ta walizka poleciała gdzieś indziej, natomiast w końcu okazało się, że po prostu mi ją skradziono. To była taka lekcja - od tej pory pakuję się zawsze w bagaż podręczny. Nieważne, czy jadę na trzy tygodnie, czy na miesiąc - twierdzi Oberc. Aktorka często podróżuje z przyjaciółmi, ale zdarzają się jej też samotne wyjazdy.

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Anna Oberc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy