Anna Dymna: Największa radość
- Kiedy jestem z nimi, czuję się naprawdę potrzebna - mówi o bohaterach swojego programu Anna Dymna. - Robię go trochę dla siebie - dodaje.
Od dziesięciu lat prowadzi pani cykliczny program "Spotkajmy się". To dla pani duże wyzwanie?
Anna Dymna: - Tak. I chyba najtrudniejsza rzecz, jaką w życiu robiłam. Celem programu jest przybliżenie problemów osób niepełnosprawnych, ale niełatwo wyjaśnić to komuś, kto nigdy nie zbliżył się do takiej osoby.
Dlaczego?
- Kiedyś nie rozumiałam, o co chodzi, gdy czytałam słowa pewnego lekarza, że kontakt z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie to dla niego największa radość i najwspanialsza nagroda za wszystkie trudy jego pracy. Teraz już to rozumiem. Siedzę naprzeciw kogoś, kto walczy z jakąś chorobą, cierpieniem, kalectwem i rozmawiam z nim o wszystkim, co ważne.
- Nie jestem żadnym specjalistą, więc zadaję proste pytania, by wczuć się w sytuację mojego rozmówcy. Mówimy o tym, co go najbardziej boli i upokarza, co przeszkadza w spełnianiu marzeń w zwyczajnym, godnym życiu. Rozmawiamy o cierpieniu, radościach, marzeniach, miłości, samotności.
Przygotowania do programu zajmują dużo czasu?
- Staram się odwiedzać moich gości w ich domach, czasem przyjeżdżają do Krakowa, w ostateczności poznaję ich losy przez telefon. Zwykle jednak walczę o to, by przed nagraniem mogli spojrzeć mi w oczy. Kiedy zajmuję się rzadką genetyczną chorobą lub mniej znanym schorzeniem, wertuję książki, szukam informacji w internecie, spotykam się z lekarzami, by móc później zadawać konkretniejsze pytania.
Kilka lat temu powiedziała mi pani, że są to niezwykle trudne rozmowy. Dlaczego?
- Poznałam ludzi na wózkach, którzy są sprawniejsi i mają więcej radości od wielu zdrowych i sprawnych. Rozmawiałam z osobami, które walczą o każdy oddech, każdą chwilę, które cierpią prawdziwie piekielne męki, a mówią, że życie jest piękne i że są szczęśliwe. Dzięki nim zrozumiałam, że największym nieszczęściem człowieka jest samotność i zobaczyłam, jak bardzo jestem szczęśliwa, ile mam powodów do radości.
Rozmawiał Artur Krasicki.