Reklama

Anna Dereszowska: Być rodzicem

Jej kariera rozkręca się. Ale ona nie zapomina o tym, co jest najważniejsze. Zawsze znajduje czas dla rodziny.

Jest kobietą o wielu talentach i wyjątkowych umiejętnościach. Mówi się, że nawet najbardziej banalną rolę zagra fenomenalnie. Ale Anna Dereszowska (31 l.) to nie tylko zdolna aktorka. Przede wszystkim jest szczęśliwą i kochającą matką...

Janusz Gajos powiedział kiedyś: "Kilka razy w ciągu życia wyrastamy z siebie, zmieniamy się". Czy zgadza się pani z jego twierdzeniem?

Anna Dereszowska: - Zgadzam się z tym w stu procentach. Dojrzewamy, zmieniają się nam priorytety, a także często cały nasz światopogląd. Świat się zmienia i naturalną koleją rzeczy jest, że my również. Co więcej, w dzisiejszych czasach wszystko dzieje się znacznie szybciej, niż miało to miejsce kilkadziesiąt lat temu. Można powiedzieć nawet, że za szybko.

Reklama

Czy te wszystkie zmiany łatwiej dostrzega się u siebie, czy też raczej u innych?

- Z pewnością łatwiej je zauważyć u innych. Ale kiedy my się zmieniamy, to warto mieć przy sobie osoby, które te zmiany dostrzegą. I jeżeli okażą się one dla nas niekorzystne, to byłoby cudownie, gdyby nam o tym powiedziały. Takie znajomości czy przyjaźnie należy bardzo doceniać i pielęgnować.

Z naukowego punktu widzenia człowiek zmienia się co 7 lat...

- Tak się mówi, ale czy tak jest naprawdę - wcale nie jestem pewna. Myślę, że po prostu w życiu człowieka zdarzają się sytuacje, które wywołują u niego zmiany. W moim życiu najbardziej przełomowym momentem były niewątpliwie narodziny mojej córki.

I kiedy Lenka przyszła na świat, myślała pani o tym jak wiele teraz zależy od pani?

- Oczywiście, że tak. I mało tego, z każdym dniem myślę o tym jeszcze intensywniej. Z jednej strony narodziny dziecka są ogromnym szczęściem. Ten mały człowiek daje rodzicom tak wiele radości i niebywałej energii. Ale z drugiej strony jest to zarazem chyba największe zobowiązanie, jakie tylko możemy sobie wyobrazić. Nasze dziecko będzie już przecież na zawsze z nami. Ja osobiście mam świadomość tego, że do końca życia będę musiała o nią dbać i zabiegać.

A czy ma pani swój kodeks, który chce jej przekazać?

- Przede wszystkim chciałabym ją wychować na odważną dziewczynę. Taką, która nie będzie bała się podejmować w życiu żadnych wyzwań. Zależy mi na tym, aby w przyszłości potrafiła odważnie mówić o tym, czego oczekuje od świata. I nie bała się po to sięgać. A jednocześnie potrafiła iść przez życie tak, aby jak najmniej ranić przy tym innych ludzi.

Gdyby miała pani sobie wystawić ocenę z bycia matką... Jaka by ona była?

- Mam nadzieję, że jestem dobrą mamą. Całym sercem kocham swoją córkę. Nie oznacza to jednak, iż w natłoku tych wszystkich matczynych obowiązków zapominam zupełnie o sobie. Zdaję sobie bowiem sprawę z tego, że kiedy jestem zmęczona i smutna, to moja córka również to odczuwa. A nie powinno tak być.

To jak będzie z tą oceną?

- Trudno jest obiektywnie ocenić samego siebie. Jednak patrząc na moją córkę i na to, w jaki sposób się rozwija, wydaje mi się, że razem z Piotrem zdajemy egzamin z bycia rodzicami. To dla nas szalenie ważne.

Jestem tego więcej niż pewna! A pamięta pani, za co podziwiała swoich rodziców?

- Za to, że zawsze potrafili znaleźć dla nas trochę czasu. A w ich zawodzie było to naprawdę szalenie trudne. Obydwoje byli przecież lekarzami i dużo pracowali. Jednak wyrośliśmy z bratem na porządnych ludzi. Więc wydaje mi się, że ten pozytywny ładunek emocjonalny, który od nich otrzymaliśmy, zaprocentował w naszym dorosłym życiu.

Przejdźmy teraz do tematów zawodowych. Do kin wszedł kolejny film z pani udziałem "Komisarz Blond i oko sprawiedliwości". Proszę mi powiedzieć, dlaczego warto go obejrzeć?

- To film, który nawiązuje do znanych komedii i wątków szpiegowskich. Jest to po prostu zabawna produkcja! Można na niej odpocząć i całkowicie odciąć się od problemów dnia codziennego. A to szalenie ważne.


Kolejny raz spotyka się pani na planie filmowym z ojcem Lenki. Czy wspólna praca sprzyja waszemu związkowi?

- Z Piotrem pracuje mi się po prostu świetnie. On jest znakomitym aktorem i - co najważniejsze - wyjątkowym człowiekiem. Nie przypominam sobie, żebyśmy kiedykolwiek na planie mieli ze sobą jakiś konflikt. Było wręcz przeciwnie. Zawsze mogłam liczyć na jego pomoc, jako tego bardziej doświadczonego kolegi po fachu. To fajne, że możemy na siebie liczyć również w pracy.

Czy kiedykolwiek spodziewała się pani, że pani życie będzie wyglądać tak jak teraz? Okładki pism, sesje zdjęciowe itp?

- Nie wiem czy była kiedyś pani na sesji zdjęciowej, ale to jest po prostu praca podobna do tej na planie zdjęciowym - najpierw jest make up, trzeba się uczesać, ubrać, zagrać, zapozować, powtórzyć ujęcie i tak dalej. Czasem po takiej sesji wychodzi się naprawdę zmęczonym! Ale traktuję to jako część moich zawodowych obowiązków. Wybierając ten zawód na pewno nie myślałam o nim w tych kategoriach.

Pani Aniu, czego chciałaby pani jeszcze w swoim życiu spróbować?

- Chciałabym najzwyczajniej w świecie zwolnić szalone tempo dnia dzisiejszego i po prostu się uspokoić. Marzę o tym, aby na spokojnie pomyśleć o swoim życiu. I właśnie takiego wewnętrznego spokoju chciałabym móc kiedyś zakosztować. Wierzę, że mi się to uda...

Alicja Dopierała

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: one | Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy