Reklama

Aneta Zając rozbierze się dla "Playboya"?

Aneta Zając ("Pierwsza miłość") ma zamiar w nadchodzącym roku definitywnie zerwać z wizerunkiem grzecznej i skromnej dziewczyny z sąsiedztwa. Aktorka chce być teraz... seksbombą!

Nadchodzący 2015 rok będzie dla Anety Zając rokiem wielkich wyzwań. Aktorka, dzięki zwycięstwu w 1. edycji polsatowskiego "Tańca z gwiazdami" uwierzyła w siebie i zrozumiała, że dziewczęca skromność wcale nie jest jej największym atutem.

- W tańcu odnalazłam swoją kobiecość - powiedziała w wywiadzie tuż po tym, jak odebrała Kryształową Kulę i czek na 100 tysięcy złotych.

Aneta nie chce już dłużej być jedynie sympatyczną szarą myszką, a tak przecież - za sprawą roli, w którą od lat wciela się w "Pierwszej miłości" - postrzega ją większość telewidzów. Co prawda w Teatrze Capitol w farsie "Kiedy kota nie ma" udowadnia, że potrafi być obdarzonym wielkim temperamentem kociakiem, ale to przecież tylko rola, jaką gra na scenie! Teraz Aneta Zając ma zamiar pokazać całej Polsce, że także prywatnie jest pełna seksapilu i może wzbudzać nie tylko ogromną sympatię, ale też... pożądanie.

Reklama

To już niemal pewne, że w 2015 roku Aneta pokaże się bez ubrania na łamach jednego z pism dla panów. Podobno negocjacje w tej sprawie wciąż trwają, ale dotyczą już tylko tego, w jaki sposób na zdjęciach pokazane zostanie ciało aktorki - tak, by nie wypadła na nich wulgarnie, a po prostu pięknie.

Wydawcy "Playboya" już zacierają ręce, bo niewykluczone, że numer magazynu z Anetą Zając na okładce może okazać się wielkim hitem i sprzedać w ogromnym nakładzie. Nie wiadomo, jakie honorarium serialowa Marysia Radosz z "Pierwszej miłości" dostanie za pokazanie swojego ciała w pełnej krasie, ale z pewnością będą to ogromne pieniądze!

One też rozebrały się dla "Playboya"

Katarzyna Skrzynecka:

- Na zdjęciach w "Playboyu" pokazałam, że nie trzeba się do końca rozebrać, by stworzyć pewien nastrój zmysłowości, coś zasugerować. Kobieta w eleganckiej, zmysłowej bieliźnie czy sukni jest zawsze ciekawsza, bardziej kusząca niż tzw. goła baba, która razem z ubraniem zrzuca z siebie wszystkie tajemnice. Wydaje mi się, że zdjęcia w "Playboyu" potwierdziły moje poszanowanie estetyki.

Joanna Brodzik:

- Sesja dla "Playboya" była rodzajem żartu. Przygotowując się do niej rozmawiałam z wieloma mężczyznami - pytałam ich, co jest najbardziej fascynującego w tego typu zdjęciach i usłyszałam, że... prostota i dlatego nie usiłowałam budować ze stylistami i fotografem jakiegoś wyimaginowanego świata, w którym odrealniałabym swoją nagość. Postawiłam na maksymalnie proste zdjęcia. To nieprawda, że pokazałam na nich wszystko - nie pokazałam ani swojej wrażliwości, ani swojego wstydu. Pozwoliłam tylko uchwycić fotografowi moment, w którym jestem naga z takim a nie innym wyrazem twarzy, z takim a nie innym błyskiem w oku. Ciało to tylko forma!

Jolanta Fraszyńska:

- Zdecydowałam się na sesję zdjęciową dla "Playboya" i było w mojej decyzji dużo przekory, prowokacji, chęci utwierdzenia się w przekonaniu, że wstyd, w którym wyrosłam, jest już poza mną. Zgodziłam się pod warunkiem, że moje zdjęcia nie będą robione w scenerii wiejskiej, w której dominuje siano, a ja nie będę na nich musiała mieć słodkiego, głupkowatego wyrazu twarzy kobiety-kotki idiotycznie uwodzącej facetów. Poza tym dostałam tę propozycję w momencie, kiedy kończyłam budowę domu i wiedziałam już, że podłoga będzie bardzo... droga.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy