Reklama

Aneta Zając: Optymistka mimo wszystko

Co kupi synom na święta? Czego oczekuje od Nowego Roku? Jak wspomina pierwsze odcinki "Pierwszej miłości"? Na te wszystkie pytania odpowiada Aneta Zając.

Co pani czuje, kiedy ogląda pierwsze odcinki serialu?

Aneta Zając: - Nie ukrywam, że 10 lat to kawał czasu. Patrząc na pierwsze odcinki, czuję nostalgię, ale też radość, że mogę współtworzyć postać od tylu lat. Patrzę na przepełnioną radością studentkę, pełną wiary we wszystko. Czas weryfikuje spojrzenie na świat, na samą siebie i swoje postawy. Jestem tą samą optymistką, co kiedyś, ale dziś twardo stąpam po ziemi.

Pamięta pani swój pierwszy dzień na planie?

- Oczywiście. To dzień, którego nigdy nie zapomnę. Byłam mieszanką skrajnych emocji. Radości, ekscytacji i tremy. Mieliśmy z Mateuszem Janickim odegrać scenę zakochania od pierwszego wejrzenia. Cały tydzień wpatrywałam się w lustro, ćwicząc maślane oczy. Finalnie poszło jak z płatka i trochę żałowałam, że nie mogę się pogapić trochę dłużej.

Reklama

Od pani wygranej w "Tańcu z gwiazdami" minęło już ponad pół roku. Co dał pani udział w tym programie?

- Nie próżnuję. Jestem kilka razy w miesiącu na planie serialu, w Warszawie gram w Teatrze Capitol. Łączę obowiązki zawodowe i prywatne. Poza tym jest wiele inicjatyw społecznych, charytatywnych i komercyjnych, w których biorę udział. Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo taniec otwiera człowieka, rozwija artystycznie i emocjonalnie. Jestem bardziej świadoma swojego ciała, pewna siebie i ciągle uśmiechnięta.

Czy przetrwała pani przyjaźń ze Stefano Terrazzino?

- Oczywiście. Stefano jest człowiekiem, z którym będę żyć w przyjaźni przez lata. To chodzące dobro i radość. W przyszłym roku wystąpimy wspólnie na imprezie walentynkowej w Katowicach. Nie mogę się doczekać. Będzie trochę tańca i trochę śpiewu.

Czy pojawiły się jakieś nowe propozycje zawodowe?

- Tak. Udało mi się nawiązać współpracę z pewną firmą, z którą realizujemy mniejsze i większe plany. Poza tym niebawem wystartują dwa fajne, komercyjne projekty, o których nie mogę mówić w szczegółach, ale bardzo się z nich cieszę. Jestem też w trakcie rozmów z producentami dwóch seriali. Liczę na to, że w przyszłym roku będzie mnie można zobaczyć w nowej odsłonie na małym ekranie.

Rozmawiamy przed świętami. Pewnie pani dzieci napisały list do św. Mikołaja?

- Oczywiście! Lista pragnień jest długa i kolorowa. Moi synowie uwielbiają samoloty, więc obecnie poszukuję wymarzonych modeli.

Czego pani oczekuje od nadchodzącego nowego roku?

- Życzę sobie tego, czego zawsze życzę innym. Aby ten rok był lepszy od poprzedniego, przyniósł wiele niespodzianek, radości, słońca. By każdy przeżyty dzień nauczył nas czegoś nowego i byśmy swoimi czynami wywołali uśmiech na twarzy drugiej osoby. Poza tym życzę sobie nowych, ciekawych ról!

Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

TV14
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy