Ambasador Aldona Orman
Aldona Orman prowadzi barwne życie niczym jej serialowe bohaterki. Właśnie została ambasadorem Ziemi Świętokrzyskiej, a także zasiadła za sterami samolotu. Po wakacjach grana przez nią w "Klanie" Barbara Milecka też może namieszać...
Przed wywiadem wyszukałam w internecie twoje nazwisko i w jego kontekście pojawiło się hasło... ambasador!
Aldona Orman: - Jakkolwiek to zabrzmi, właśnie zostałam ambasadorem. Otóż kielecki dziennik "Echo dnia" zorganizował plebiscyt pod hasłem "Człowiek 25-lecia w Świętokrzyskiem". Było kilka kategorii, m.in. ambasador, w której głosami czytelników oraz kapituły zajęłam - ku swojej niezmiernej radości - pierwsze miejsce. To dla mnie miła niespodzianka, wielki zaszczyt i ogromne wyróżnienie.
To było spełnienie marzeń?
- W szkole podstawowej marzyłam o tym, żeby zostać pilotem samolotów transatlantyckich. Niestety, w tamtych czasach nie przyjmowano kobiet do szkół lotniczych. Dlatego postanowiłam zostać lekarzem. Na zmianę moich planów wpłynęła cudowna polonistka, pani profesor Barbara Skórkiewicz, która zachęciła mnie do udziału w konkursach recytatorskich. Każda komisja doradzała mi start do szkoły aktorskiej. Wzięłam to sobie do serca i nie zostałam lekarzem.
Za to nie ominęło cię pilotowanie samolotu?
- Rzeczywiście, spełniłam ostatnio swoje marzenie z dzieciństwa. Miałam okazję sama prowadzić samolot. Co prawda nie transatlantycki, ale 6-osobowy, szkoleniowy. Zostałam zaproszona do Wyższej Szkoły Oficerskiej w Dęblinie i latałam nad urokliwym Kazimierzem nad Wisłą.
A co czeka twoje bohaterki z "Klanu" i "Barw szczęścia"?
- Barbara Milecka z "Klanu" wciąż mnie zaskakuje. Scenarzyści mają kopalnię pomysłów na tę postać. Wiosną rozwiodła się z Rafalskim, który postanowił wrócić do Beaty, ale Milecka wcale się tym nie przejęła. Tym bardziej że w jej życiu pojawił się młody i przystojny Wacek, którego gra fantastyczny aktor Teatru Polskiego w Warszawie, Krystian Modzelewski. U Barbary wszystko jest możliwe, dlatego wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w nowym sezonie zaczęła pocieszać Pawła Lubicza po śmierci ukochanej żony Krystyny. Ciekawa do grania jest także Konstancja z "Barw szczęścia". Ostatnio wykonywałam na planie utwór "Habanera" z opery "Carmen" Bizeta.
Jak przygotowywałaś się do tego zadania aktorskiego?
- Najpierw słuchałam "Habanery" w arcymistrzowskim wykonaniu Marii Callas, a następnie miałam dwie lekcje śpiewu u Agaty Wardy, które zapewniła mi produkcja serialu. Drugą Callas nie zostanę, ale mam nadzieję, że plamy nie dałam (śmiech).
Rozmawiała A. IM.