Alina Janowska: Wnętrze mam dramatyczne
Żyje w biegu. Alina Janowska (88 l.), legenda polskiego kina i teatru, nie wie co to odpoczynek. Po prostu nie ma na to czasu.
Wciąż pracuje, zajmuje się wnukami, które przyjeżdżają do niej z USA, albo dziećmi ze stworzonych przez siebie "Gniazd", które niosą pomoc najbardziej potrzebującym. Zawsze uśmiechnięta, pogodna, dzieli się swoim ciepłem.
Pani Alina lubi swój dom na warszawskim Żoliborzu. Jak sama mówi - jest duży, ale jej to nie przeszkadza, bo uwielbia kiedy coś się dzieje i dookoła są ludzie.
Aktorka cały czas dużo pracuje, bo to ją napędza.
- Nie wyobrażam sobie rezygnacji z pracy z własnej woli. Dla mnie w pracy najważniejsza jest sama otoczka. Spotykam interesujących ludzi. Opowiem im każdy dowcip i ich nie zszokuję, bo się rozumiemy, znamy i lubimy - opowiada.
Wprawdzie marzyła o karierze tancerki, ale los zrządził inaczej. Gdy nabawiła się kontuzji kolana, pomyślała o aktorstwie. Już po wojnie zdała egzamin eksternistyczny i zaczęła pracować.
- Wnętrze mam dramatyczne, ale życie skłoniło mnie do grania rzeczy śmiesznych. Jednak nie chcę już opowiadać o więzieniu, cierpieniu i przerażeniu. Chcę powiedzieć, że życie bez miłości jest nic niewarte. Bez miłości do dziecka, małżeńskiej, koleżeńskiej, miłości kochanków...
I dodaje: - Trzeba mieć siłę, żeby wykrzesać w sobie miłość do bliźniego i to nie tylko do tego, który też ci ją okazuje. Ale także do tego, który jest na przykład wrogo nastawiony - wyznaje.
Gdy tuż po wojnie zginął jej ojciec, to ona musiała troszczyć się o mamę i młodszego brata. Zaczęła więc zarabiać, ucząc tańca i występując w teatrzykach. Wtedy też spotkała swoją miłość - Tadeusza Plucińskiego (85 l.). Zaręczyli się nawet, ale... aktorka w tym samym czasie poznała artystę plastyka Andrzeja Boreckiego. To za niego wyszła za mąż.
Wkrótce na świecie pojawiła się ich córka Agata, która dziś jest anestezjologiem i mieszka pod Bostonem. Jednak po siedmiu latach w związku pojawił się kryzys, który zakończył się rozwodem.
Trzy lata później aktorka spotkała miłość życia - wicemistrza olimpijskiego w szermierce Wojciecha Zabłockiego (81 l.), z zawodu architekta.
- Od razu się nim zachwyciłam. Wkrótce przekonałam się, że świetnie radzi sobie z dziećmi, potrafi z nimi rozmawiać. Zaprzyjaźnił się z Agatą, ale sam też był już ojcem, miał syna z poprzedniego małżeństwa. Imponował mi, bo przecież sławny, wykształcony, a do tego ciepły i troskliwy człowiek - opowiada aktorka.
Z Wojciechem Zabłockim mają dwoje dzieci. Syn Michał ma duszę artysty. Jest poetą, autorem tekstów piosenek Grzegorza Turnaua, i reżyserem. Córka Kasia skończyła italianistykę. Mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych.
- Mam udaną rodzinę. Cieszę się z moich dzieci i wnuków. Uszczęśliwiają mnie. I rozczulają, bo odczytuję w nich swoje ślady. Szkoda tylko, że nie mam tej gromadki na co dzień - mówi z dumą, radością i nutką tęsknoty.
Dla aktorki to właśnie ludzie wciąż są najważniejsi. Zawsze była społecznicą. Ponad dwadzieścia lat temu założyła pierwszą placówkę Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom "Gniazdo".
Dzisiaj, pytana o swoje życiowe sukcesy, wyznaje: - Przyjaciele, których mam rozsianych po całym świecie. Bo dla mnie od zawsze najcenniejszy jest człowiek. Tak było, jest i już pozostanie. To dlatego dom pani Aliny jest zawsze otwarty dla przyjaciół i znajomych.
KP