Reklama

Aktor zaatakowany przez fanów

Chris Colfer przyznał, że musiał kiedyś podczas spotkania z fanami, wzywać policję. Amerykański piosenkarz i aktor telewizyjny wykręcił numer ratunkowy po tym, jak otoczyła go grupa rozentuzjazmowanych wielbicieli.

21-letni artysta zyskał ogromną popularność, graniczącą nawet z pewnego rodzaju kultem, po tym, jak wcielił się w rolę młodego geja - Kurta Hummela w popularnym musicalowym serialu amerykańskiej stacji FOX, "Glee".

Sława aktora doprowadziła do przykrego incydentu. Podczas jednego ze spotkań ze swoimi fanami, Cofler został poturbowany przez zgromadzony tłum.

- Byłem w kinie. Bezmyślnie poszedłem tam sam. Ludzie napierali na mnie, chcieli mnie dotknąć. Musiałem wezwać policję. Następnego dnia okazało się, że mam na ciele dużo siniaków - wyznał w jednym z wywiadów.

Reklama

- To trudna sytuacja, bo - z jednej strony - chcesz, żeby przestali to robić. Z drugiej, jesteś osobą publiczną i wiesz, że jeśli powiesz im, żeby się odczepili, następnego dnia w prasie będziesz nazwany wściekającym się głupkiem - dodał.

Za rolę w "Glee" Colfer otrzymał Złoty Glob w kategorii "Najlepszy aktor drugoplanowy w serialu lub mini-serialu".

W 2011 roku znalazł się również na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi świata według magazynu "Time".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy