Aktor serialu "The Walking Dead": Ta rola uratowała mi życie
- Rola w "The Walking Dead" uratowała mi życie - wyznał amerykański aktor Ross Marquand, który w serialu wciela się w postać Aarona. - Nie miałem pieniędzy i pracy, byłem gotowy, żeby się poddać - dodał.
"The Walking Dead" opowiada o ocalałej z "apokalipsy zombie" grupie, która pod wodzą szeryfa Grimesa poszukuje bezpiecznego miejsca do życia.
W ramach europejskiej trasy promocyjnej "Żywych trupów" do Polski zawitali trzej bohaterowie serialu - Alanna Masterson (Tara), Ross Marquand (Aaron) i Seth Gilliam (Gabriel). Aktorzy spotkali się z fanami w warszawskim kinie Luna, następnie odbył się przedpremierowy pokaz 12 odcinka 7 serii serialu.
- Rola ocaliła mnie przed rzuceniem kariery filmowej. Byłem trzy tygodnie przed przeprowadzeniem się do Nowego Yorku. Miałem za sobą 10 lat grania i ciągłego odrzucania mojej osoby na castingach. Nie miałem pieniędzy, pracy i byłem gotowy, żeby się poddać, przynajmniej na jakiś czas. To było moje ostatnie przesłuchanie, zanim miałem wyruszyć do Nowego Yorku, więc udział w serialu ocalił mi życie i moją karierę, zawdzięczam wszystko tej produkcji - wyznał Marquand na spotkaniu z polskimi fanami serialu.
Seth Gilliam (serialowy ojciec Gabriel) pytany przez PAP Life, czy przygotowuje się do roli w serialu w jakiś szczególny sposób, odpowiedział: "Moje przygotowania nie różnią się znacznie od przygotowania do innych ról: słucham sporo muzyki, bo pozwala mi ona dotrzeć do emocjonalnego centrum postaci, którą gram" - tłumaczył aktor.
"Poza tym przestałem pracować z lustrem, bo czasem ten gość, którego widzisz nie jest już twoim najlepszym przyjacielem" - dodał.
Na pytanie czy czuje związek z graną przez siebie postacią odpowiedział: "Ona stale się zmienia. Za każdym razem, kiedy dostaję scenariusz uczę się jej na nowo, co jest dobre, ponieważ zachowuje świeżość w granej przeze mnie postaci".