Reklama

Agustin Egurrola: Z tańcem jak z... poezją

Po raz ósmy zasiada w jury TVN-owskiego show "You Can Dance - Po prostu tańcz". Agustin Egurrola zdradza, czego zazdrości młodym uczestnikom programu, jak osiągnąć sukces w show-biznesie, a także, co myśli na temat corridy.

Czym jest dla pana przygoda z "You Can Dance"?

Agustin Egurrola: - Bycie jurorem w tym programie jest dla mnie ogromnym przeżyciem, ale też i wyróżnieniem. Mam niezwykłą okazję przyglądać się młodym ludziom, którzy dopiero wchodzą w dorosłe życie, oceniać ich siłę i przebojowość.

W tej edycji powiedział pan do jednego z uczestników: "Chciałbym być taki jak ty". Czego pan tak właściwie zazdrości tym młodym ludziom?

- Głównie tego, że ja w ich wieku na pewno nie byłem już gotowy na sukces, tak jak oni. Nie miałem w sobie aż tak dużej determinacji do realizacji celu. Oni to mają i to mnie w nich fascynuje.

Reklama

Rzeczywiście, nie można im odmówić przebojowości...

- Setki godzin, które spędzamy wybierając najlepszych kandydatów spośród tych, którzy się zgłosili do programu, to najlepszy dowód, jak wiele jest w Polsce świetnych, ciekawych młodych ludzi, którzy są gotowi dać programowi mnóstwo pozytywnej energii. Zawsze powtarzam, że warto walczyć o marzenia i oni to potrafią.

Najmłodsza uczestniczka tej edycji ma 16 lat, najstarsza 25. Zaskoczyła mnie ta 25-latka, czy ona nie jest za... "stara"?

- Ależ skąd! Ten program jest skierowany do osób między 16. a 30. rokiem życia. To najlepsze lata dla tancerzy i nawet jeśli ktoś jest blisko tej górnej granicy, to chcemy go przechwycić i dać mu impuls do rozwoju. W wieku 25 lat można jeszcze dużo osiągnąć w tańcu, absolutnie nie jest za późno. Bardziej martwiłbym się o tę 16-letnią dziewczynę, bo wejście w świat show-biznesu w tym wieku, w świat ogromnej rywalizacji, wymaga mocnego charakteru. Wydaje mi się, że ona sobie z tym poradzi.

Przez siedem edycji "You Can Dance" wypuszczało na rynek nowe pokolenia tancerzy. Teraz dołączą do nich kolejni. Czy jest miejsce w Polsce na tylu profesjonalistów w tym zakresie?

- Zadała pani bardzo trudne pytanie. Uważam, że wciąż jest za mało miejsca, żeby młodzi ludzie mogli się zrealizować w tańcu, jest za mało profesjonalnych zespołów czy teatrów, gdzie mogliby się spełnić zawodowo.

Jak temu zaradzić?

- Są dwie drogi: albo zgłosić się do teatru i czekać, albo samemu przejąć inicjatywę i zawalczyć o swoją przyszłość. I tylko ta druga strategia jest według mnie skuteczna. Wiem o wielu osobach, które założyły zespoły, szkoły czy nawet autorskie teatry. To jest ogromny impuls do ich dalszego rozwoju. W samej tylko Warszawie jest obecnie około 200 szkół tańca! To tylko pokazuje, jak ogromny jest potencjał, jak ludzie chcą tańczyć i się w tym realizować.

Oglądamy teraz odcinki na żywo z uczestnikami, którzy przebrnęli przez mordercze warsztaty w Sewilli. Dużym wyzwaniem była dla wielu lekcja paso doble, którą pan osobiście prowadził. Miałam wrażenie, że nie widzę pana, ale torreadora!

- (śmiech) Dziękuję! Bardzo się cieszę, że mogłem taką lekcję poprowadzić, było to dla mnie naprawdę fajne przeżycie. Mam nadzieję, że w następnej edycji, jeśli taka będzie, znów będę mógł powtórzyć to doświadczenie. Trochę się przed tym broniłem, bo jako juror chciałem być bardziej zdystansowany do uczestników, żeby nic nie wpływało na moje oceny. W końcu jednak się zdecydowałem i mam nadzieję, że lekcja fajnie wyszła.

Czy to pan wybrał paso doble?

- To była wspólna decyzja osób odpowiadających za program. Byliśmy w Hiszpanii, więc uznaliśmy, że paso doble pasuje do tego miejsca.

A czy lubi pan corridę?

- Byłem na corridzie, ale nie jestem jej wielkim fanem, bo momentami bywa barbarzyńska. Ale ta cała tradycja z tym związana i choreografia jest naprawdę wyjątkowa.

Podczas lekcji ostro strofował pan swoich uczniów, wręcz pokrzykiwał na nich. Na ile ważna jest dyscyplina w tańcu?

- Myślę, że na początku, kiedy człowiek zaczyna naukę, to dyscyplina jest niezwykle ważna. Dopiero później, gdy zaczyna dojrzewać, zdobywa więcej doświadczenia, może pozwolić sobie na interpretację. Tak samo jest z poezją. Najpierw trzeba się nauczyć pisać literki, następnie zdania proste i potem złożone. Dopiero wtedy można zacząć wyrażać swoje emocje.

Rozmawiała Marzena Juraczko.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

TV14
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy