Reklama

Agnieszka Więdłocha o "Czasie honoru": "Robimy coś ważnego"

"Wszyscy mają poczucie, że robimy coś ważnego, że robimy serial o czymś i pokazujemy bardzo trudny czas, w którym żyli nasi dziadkowie, moi dziadkowie" - mówi Agnieszka Więdłocha, odtwórczyni roli Leny w kultowym serialu "Czas honoru", w rozmowie z Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą.

"Mamy poczucie respektu. Respektu do tych czasów i do tego, co tutaj kręcimy. Nie ma rozprężenia" - dodaje młoda aktorka.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta: W którym momencie poznajemy pani bohaterkę?

Agnieszka Więdłocha: - Lena pojawia się w tej transzy po narodzinach małego Jasia, po wyjściu z Pawiaka. Wtedy poznajemy jej losy. Lena musiała sobie radzić bardzo dzielnie w trakcie Powstania Warszawskiego i chronić swoje dziecko.

Jankowi udaje się wykupić ich z Pawiaka - jak to wygląda?

- Każdy ma gdzieś tam jakieś wejścia, tym bardziej, że to jest bardzo gorący czas przed Powstaniem Warszawskim, trochę to inaczej wyglądało niż wcześniej, trochę wszystko się rozluźniło, więc oni mieli możliwość wydostania Leny z Pawiaka i chłopcom się udało razem z Bronkiem.

Reklama

Rozmawiałam z aktorami, ale również ze statystami - wśród nich są też nasi słuchacze. Dominuje takie słowo "entuzjazm" - entuzjazm i aktorów i realizatorów tego serialu, ale też entuzjazm widzów, bo ludzie kochają ten serial. Jak się pani wydaje - co jest głównym powodem? Dlaczego tak się dzieje?

- Bo jest to robione z sercem i ja nie ukrywam, że to jest wyjątkowy plan, bo wszyscy tutaj są niezwykle zaangażowani w tę pracę. Wszyscy mają poczucie, że robimy coś ważnego, że robimy serial o czymś i pokazujemy bardzo trudny czas, w którym żyli nasi dziadkowie, moi dziadkowie na przykład. Mamy więc wszyscy poczucie takiego respektu. Respektu do tych czasów i do tego, co tutaj kręcimy. Nie ma rozprężenia, wszyscy jesteśmy zawsze bardzo skupieni na naszej pracy i mamy wielką radość i przyjemność z pracowania tutaj i wszyscy się strasznie lubimy, bo znamy się tyle lat, że przychodzimy jak do rodziny.

Ale to będzie pożegnanie, bo to jednak ostatnia część. Tak mówią.

- Nie kręcimy tego z taką myślą, że to już jest ostatnia część. Po prostu kręcimy z dnia na dzień, ciesząc się tym, że jeszcze możemy tutaj pracować i jeszcze możemy brać udział w tym niezwykłym wydarzeniu. Bo to jest niezwykły serial i niezwykłe czasy, o których opowiadamy.

I jeszcze jedna rzecz, bo pani postać - Lena - ma malutkie dziecko. To są trudne bardzo czasy zwłaszcza dla kobiety, która zostaje bez mężczyzny, który idzie na wojnę. To jest emocjonalnie trudna rola?

- To jest bardzo trudne, bo Lena zostaje rzeczywiście sama i musi ochronić nie tylko siebie, ale też coś, co jest dla niej najdroższe i najważniejsze, czyli synka. Ja sobie po prostu nie wyobrażam, jak to wtedy wyglądało w tamtych czasach, a przecież bardzo dużo dzieci się wtedy rodziło. Jak te kobiety dawały sobie radę, jak potrafiły uratować te dzieci od tego brudu, od tego kurzu? Przecież nie było jedzenia, nie było wody, cały czas był obecny strach. Mnie jest ciężko sobie to nawet wyobrazić i podziwiam te kobiety, o których tak mało się mówi w ogóle. Bo mówi się oczywiście o tych chłopcach, o żołnierzach, którzy walczyli, stawali w obronie ojczyzny, natomiast nie mówi się o kobietach, które miały niezwykle trudny czas, które musiały radzić sobie same, które musiały zdobyć jedzenie, które musiały wychować dzieci, które musiały uratować to dziecko od tego brudu, od tego hałasu, od innych ludzi. Jest to niezwykłe i podziwiam te kobiety. Myślę, że przydałaby się taka transza o kobietach, o tym jak one musiały sobie radzić.

Jeśli chcesz znaleźć więcej informacji o telewizyjnych produkcjach, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Więdłocha | Czas honoru
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy