Reklama

Agnieszka Jastrzębska: 200 imprez rocznie!

Prowadząca reality show "Kto poślubi mojego syna?" opowiada o kulisach pracy na planie i o tym, czy program ją czegoś nauczył jako matkę.

Kto w trakcie nagrywania programu sprawiał więcej kłopotów - matki czy synowie?

Agnieszka Jastrzębska: - Z pewnością mamy były bardziej świadome tego, co oznacza udział w reality show. To one zgłosiły siebie i swoich synów do udziału w "Kto poślubi mojego syna?". Ciekawe były również przemiany w tym programie, to, jak uczestnicy oswajali się z jego formułą i zmieniali się na naszych oczach.

- Na początku programu panowie starali się powstrzymywać emocje, nie ujawniać prawdziwych uczuć, chronić prywatność. Szybko jednak zapominali o obecności kamer, przyzwyczajali się do nowej sytuacji i odkrywali temperament, uczucia. Niektórzy przyznali mi się, że nie podejrzewali siebie wcześniej o tak silne emocje, a tym bardziej o to, że je pokażą! Myślę, że obecność kobiet, które naprawdę walczyły o ich względy, bardzo się do tego przyczyniła.

Reklama

Czy ty jako mama nauczyłaś się czegoś z tego programu?

- Raczej z fascynacją patrzyłam, jak wyglądają relacje między matkami i ich synami. To, że są naprawdę ze sobą blisko. Często słyszałam, że matki zawsze hołubią chłopców, nawet jeśli mają córki. Że ten syn ma łatwiej, lżej, że więcej mu wybaczają. Sama mam dwójkę dzieci: 6-letniego Vincenta i 5-letnią Polę, ale tego u siebie nie widzę. Choć pewnie zawsze lepiej zapytać kogoś, kto obserwuje to z boku.

To pierwszy program, którego jesteś gospodynią. I od razu trafił ci się ekstremalny...

- To oczywiście wyzwanie, ale wydaje mi się, że mam duże doświadczenie w tej roli, wynikające z prowadzenia od 5 lat pasma show biz info w "Dzień Dobry TVN". Na żywo reaguję na to, co mówią gwiazdy, moi koledzy prowadzący program. Jesteśmy wszyscy skoncentrowani na tym, by nasze rozmowy były ciekawe, interesujące dla widzów, by zatrzymywały ich przed telewizorami. I tu jest tak samo. Przyznam, że nie wahałam się, czy przyjąć tę propozycję stacji. To było dla mnie wyróżnienie.

To przy okazji - na ilu rocznie bywasz imprezach?

- Pomyślmy... Miesięcznie jest ich zwykle około dwudziestu, czyli rocznie - ponad dwieście! Ale nigdy nie zostaję długo. Bo zazwyczaj biegnę jak najszybciej na montaż, żeby przygotować materiał na następny dzień.

Nie wszyscy wiedzą, że jesteś autorką tekstów piosenek...

- Znajomy kiedyś do mnie zadzwonił z propozycją, bym napisała tekst do piosenki promującej film "Nie kłam, kochanie". Powiedział, że to konkurs i żebym spróbowała. Usiadłam, dosyć szybko napisałam tekst, wysłałam i zapomniałam. A po kilku dniach otrzymałam prośbę, by rozpisać to na duet.

- I tak Łukasz Zagrobelny i Ewelina Flinta wyśpiewali przebój "Nie kłam, że kochasz mnie". Podobnie było z piosenkami "To nie tak, jak myślisz" i "Wierność jest nudna". Ale traktuję to jako okazję do sprawdzenia się na nieco innym polu. Choć oczywiście miło jest usłyszeć swój tekst śpiewany przez świetnych wokalistów...

Rozmawiała: Ewa Gassen-Piekarska.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

TV14
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy