Reklama

Adam Sztaba: Nie ulegamy presji

"Ten program trzyma poziom. Jesteśmy konsekwentni, nie ulegamy presji, żeby robić tanie show" - mówi kompozytor Adam Sztaba, który po raz piąty zasiada w jury "Tylko muzyka. Must be the music".

Po raz kolejny zasiada pan w jury "Must be the Music". Co daje panu ten program?

Adam Sztaba: - Czuję się właściwie jak starszy kolega naszych uczestników. Nigdy nie brałem udziału w takim castingu, ale patrząc na nich widzę siebie sprzed kilkunastu lat. Ten program mnie rozwija. Moi koledzy w jury są bardzo różni i zawsze ciekawi mnie, co mają do powiedzenia. Dzięki temu show mogę poznać sposób myślenia młodych ludzi, dowiedzieć się, co ich inspiruje, czego słuchają. Poza tym z niektórymi uczestnikami tego programu później spotykamy się na scenie. To jest fascynujące - tworzy się pomost pokoleniowy.

Reklama

A pan zdecydowałby się na udział w takim show?

- Ciężko jest mi to sobie wyobrazić. Chociaż wiele lat temu brałem udział w castingu na pianistę do 'Idola'. To był casting, o którym nie wiedziałem, a w rezultacie zostałem kierownikiem muzycznym tego programu. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie mającego dzisiaj 18 lat... Uważam, że młodzi ludzie powinni przychodzić do takich programów, ponieważ nie mają nic do stracenia. Namawiam też tych, którzy uważają, że telewizja to sprzedanie swoich ideałów. W naszym programie nikt nikogo do niczego nie zmusza.

Jak ocenia pan najnowszą edycję?

- Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że ten program trzyma poziom. Jesteśmy konsekwentni, nie ulegamy presji, żeby robić tanie show.

Nie wszyscy laureaci programów tego typu robią oszałamiającą karierę. Dlaczego?

- Zawsze powtarzam, że zrobienie programu talent-show, to najprostszy element całej tej gry. Najtrudniejsze jest to, co dzieje się potem, czyli nagranie płyty, znalezienie producenta, menedżera, pomysłu na promocję...

- Jesteśmy dziś zewsząd zalewani muzyką. Wytrawne ucho wybierze z tego coś wartościowego, ale laik słucha wszystkiego, co proponują mu media. Dlatego prawdziwi artyści giną w tym natłoku. Znam naprawdę dobrych muzyków, którzy musieli zmienić zawód. Nie są w stanie wytrzymać bez propozycji. Artysta musi koncertować, stać na scenie, bo istotą tego zawodu jest zderzenie artysty z publicznością.

Co będzie się u pana działo w najbliższym czasie oprócz udziału w "Must be the Music"?

- 23 marca obchodzę 20-lecie swojego debiutu. A debiut był specyficzny. Stworzyłem musical z grupą ludzi, m.in. z Renią Jusis. Teraz organizujemy w Koszalinie wielki koncert z tej okazji. 20 kwietnia z kolei wystąpię z czołowymi artystami polskiej sceny muzycznej m.in. Kubą Badachem, Piotrem Cugowskim, Kasią Wilk i Natalią Kukulską w Poznaniu w Sali Ziemi. To będą duże symfoniczne koncerty.

Rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).

"Tylko muzyka. Must be the music": Zobacz nasz raport specjalny!

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Must be the Music
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy