Adam Adamonis w "Tańcu z Gwiazdami": Po pierwsze tancerz
- Wszyscy walczymy o Kryształową Kulę, ale za kulisami panuje serdeczna atmosfera. Po prostu taniec zbliża ludzi – mówi Adam Adamonis, który w tajniki tańca wprowadza Sandrę Kubicką - modelkę, która na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Kiedy ogłoszono uczestników 10. edycji, wszyscy myśleli, że wystąpi pan jako gwiazda. Tymczasem okazuje się, że jest pan tancerzem. Szok! Prawda?
Adam Adamonis: - Uwielbiam zaskakiwać i w tym wypadku znakomicie mi się to udało. Dostaję mnóstwo SMS-ów z pełnym zdumienia pytaniem: "To ty tańczysz?". Ludzie kojarzą mnie z seriali i filmów, a tak naprawdę pierwszy był taniec. Trenowałem od szóstego roku życia. Dość szybko przyszły sukcesy. Osiągnąłem najwyższą klasę S w standardzie. Brałem też udział w międzynarodowych zawodach. Dopiero potem poszedłem w nieco innym kierunku. Ukończyłem Akademię Teatralną w Warszawie i zostałem aktorem.
Można powiedzieć, że w parze, którą tworzy pan z Sandrą Kubicką, tańczą dwie gwiazdy.
- Wszyscy tancerze, których oglądamy w programie, to ludzie z imponującym dorobkiem. No i podejmują się rzeczy niebywałej: uczą kogoś, kto najczęściej nigdy nie miał do czynienia z tańcem towarzyskim. W dodatku mają na to miesiąc, góra dwa. A warto tu podkreślić, że tancerze też muszą pokazać warsztat aktorski. To nie lada wyczyn, który dowodzi ich profesjonalizmu w najlepszym tego słowa znaczeniu. Jak pani widzi, w tym programie w parze są zawsze dwie gwiazdy!
Od dawna trenujecie z Sandrą?
- Ponad miesiąc. I to intensywnie - trzy, cztery godziny ćwiczeń, potem krótka przerwa i od nowa przez cały dzień, do upadłego. Muszę przyznać, że trafiła mi się wspaniała podopieczna. Sandra jest zdeterminowana, waleczna i bardzo silna. Obawiałem się, że jako modelka może kaprysić, a ona rwie się do nauki. Nie przeraża jej ból ani wysiłek. Jestem pod wrażeniem jej charyzmy. Widać, że ma dobry kontakt z kamerą i potrafi zagrać ciałem. Mam nadzieję, że szybko oczaruje widzów.
Tej jesieni oglądamy pana również w serialu "Przyjaciółki", gdzie gra Pan Andrzeja, byłego męża Igi (Małgorzata Socha). Co u niego słychać?
- Dziękuję, w porządku. W tym sezonie będzie go znacznie więcej niż poprzednio. Pojawi się też wątek komediowy. A dalej, kto wie? Chodzą słuchy, że scenarzyści chcą włączyć do życia mojego bohatera element tańca, czyli zakręcić Sochą wokół Andrzeja. Tak sobie żartujemy z Małgosią. Oczywiście oboje jesteśmy za. Bardzo lubimy ze sobą grać. Potańczyć też byłoby fajnie.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***