Telekamery 2017: Komu kibicują Agnieszka Cegielska i Artur Orzech?
Gospodarze tegorocznej 20. gali wręczenia Telekamer Tele Tygodnia zgodnie przyznają, że na scenie jest między nimi chemia. Oznacza to dużą dawkę pozytywnej energii! Komu Agnieszka Cegielska i Artur Orzech kibicują w jubileuszowym plebiscycie?
W poniedziałek, 30 stycznia, wieczorem odbędzie się wielka gala wręczenia Telekamer Tele Tygodnia. Relacja z uroczystości pojawi się na naszych stronach około godz. 22:00.
Czym wyróżnia się pogodowo-muzyczny duet prowadzących Telekamery Tele Tygodnia?
Agnieszka Cegielska: - Przede wszystkim dużą dawką pozytywnej energii. Między Rybą a Rakiem zawsze jest chemia.
Artur Orzech: - Agnieszka to idealna partnerka na scenę. Chemia jest, potwierdzam.
Przełom roku to czas podsumowań.Co zaskoczyło was w minionym roku w pogodzie i w muzyce?
A.C.: - Nie uzależniam swojego życia od pogody, ale lubię kolekcjonować pozytywy. Takiego patrzenia na pogodę nauczył mnie syn. Pamiętam atak zimy. Wszyscy od rana narzekali, a on wstał i powiedział: "Mamo, zobacz, jak ten świat pięknie wygląda". Natomiast muzycznym pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie sukces Michała Szpaka na Eurowizji.
A.O.: - Mnie pogodowo miniony rok specjalnie nie zaskoczył, bo już od dwóch lat nie mam czereśni. Najpierw pięknie kwitną, a potem przychodzi przymrozek, który je niszczy. Muzycznie chciałbym być radosny, ale zbyt wielu wspaniałych muzyków odeszło i zasiliło wielką orkiestrę na górze. Nie mogę go zatem zaliczyć do udanych. Dobrze, że się już skończył...
Telekamery Tele Tygodnia mają 20 lat. Artur komentuje Eurowizję od ponad 20, a TVN również ma już dwójkę z przodu. Jak patrzycie na te dwudziestolecia?
A.C.: - Do setki brakuje mi 63 lat! W tej chwili mam 37 lat i jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Często rozmawiam z moją młodszą siostrą w kontekście wieku i zawsze dochodzimy do wniosku, że o wiele lepiej nam w tej odsłonie. Jesteśmy dużo szczęśliwsze, spełnione. Im bliżej czterdziestki, tym bardziej dusza wraca do ciała, wartości są już ugruntowane i nie ma "nastolatkowego" rozedrgania. Oczywiście miło wspominam tamten czas, bo wiele mnie nauczył. Myślę, że odrobiłam kilka ważnych lekcji w ciągu dwudziestu ostatnich lat.
A.O.: - Ktoś policzył, że komentowałem Eurowizję 25 razy. Ostatnie dwadzieścia lat uważam za udane, chociaż praca w mediach to sinusoida. Życie składa się z fajnych momentów i tych słabszych. Jedno z pewnością mogę zaliczyć do sukcesów: - cały czas mogę spotykać się ze słuchaczami na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Radio to moje naturalne środowisko. Wywodzę się z radia, podobnie jak Agnieszka.
Pamiętacie swój pierwszy dzień w telewizji?
A.O.: - Nie kończyłem szkoły aktorskiej, więc wszystkiego musiałem się sam nauczyć. Początki mojej pracy estradowej, festiwal w Opolu, w Sopocie czy też Fryderyki, które miałem przyjemność prowadzić, to jedyna w swoim rodzaju szkoła estrady. Eksperymenty na żywym organizmie. Cieszę się, że dane mi było tego doświadczyć, choć z perspektywy czasu była to raczej katastrofa. Dziś jestem już dorosłym mężczyzną i potrafię unieść różne medialne wydarzenia.
A.C.: - A ja przyjechałam na casting z rodzinnego Malborka. Zawsze podkreślam, że temu miastu zawdzięczam wszystkie Telekamery Tele Tygodnia. Pięknie stają za mną murem, a ja za nimi. Na początku dojeżdżałam do pracy, do Warszawy. Doskonale pamiętam moment, kiedy startował kanał TVN Meteo i kiedy po kilku miesiącach dostałam informację, że zostałam przyjęta. To fantastyczne emocje, choć okupione wielkim stresem.
Kanał TVN Meteo właśnie przeniósł się do internetu. Jaką lekcję, w związku z nową rzeczywistością, ma pani dziś do odrobienia?
A.C.: - My, ludzie telewizji, zwłaszcza prezenterzy, nie jesteśmy aktorami, nie potrafimy grać, bo nikt nas tego nie nauczył. A widz jest bardzo inteligentny, ma pilota w ręku i decyduje. Każdy fałsz wyczuje przez szklany ekran. Dlatego zawsze powtarzam: "Traktuj widza tak, jak sama chciałabyś być traktowana". W telewizji czy w internecie jestem poddana ocenie i gotowa na konstruktywną krytykę, rady i porady, pod warunkiem, że wiem, z kim rozmawiam. Dla anonimowych hejterów nie będę gąbką. To nie gabinet psychoterapeutyczny.
A jak pan zapatruje się na medialną wirtualną rzeczywistość?
A.O.: - 17 lat temu byłem na wykładzie wizjonera przyszłości technologii, Wolfganga Grulke. To był czas, kiedy cieszyłem się z mojego małego, srebrnego telefonu komórkowego, który charakteryzował się tym, że można było z niego zadzwonić, odebrać rozmowy, napisać SMS i zagrać w węża. Pan Grulke przewidział wówczas prawie wszystko, co zadziało się w rozwoju technologii, również upadek telewizji konwencjonalnej. Internet to proroctwo, które spełniło się już dawno i wciąż się spełnia. Mam przyjemność prowadzić zajęcia ze studentami dziennikarstwa na SWPS w Warszawie. Pokolenie dwudziestolatków w zasadzie nie ogląda telewizji konwencjonalnej. Dla nich źródłem informacji i rozrywki jest internet.
A co z osobowościami? Mają swoich mistrzów w internecie?
A.O.: - Tam też są osobowości, na miarę ich oczekiwań.
Kim są Wasi mistrzowie?
A.C.: - Osobą, która mnie przygotowywała od strony warsztatowej i wiele nauczyła, jest profesor Młynarczyk, niestety, już nieżyjący. Natomiast tym, który przyjmował mnie do pracy i dał mnóstwo fantastycznych zawodowych wskazówek, mówiąc jednocześnie, że w życiu najważniejsza jest rodzina, jest Mariusz Walter.
A.O.: - Takich osobowości, które mnie kształtowały, było bardzo wiele. Od pani Barbary Giedroyć, mojej anglistki z liceum, poprzez wykładowców na uniwersytecie, chociażby Andrzeja Ananicza, który prowadził fantastyczne zajęcia z gramatyki języka perskiego. Miałem szczęście do ludzi. Jeśli chodzi o Eurowizję, to zwrotu myślowego na temat sposobu komentowania dokonał we mnie Terry Wogan, nieżyjący już legendarny komentator BBC. Ikona. W Wielkiej Brytanii był ważniejszy niż wykonawcy startujący w konkursie. Dane mi było spotkać się z nim tylko raz, bo akurat mieliśmy obok siebie kabiny komentatorskie.
Czy jest ktoś, legenda telewizji, z którą chcielibyście spotkać się w garderobie?
A.O.: - Mam jedno takie niespełnione marzenie. To mój idol lat licealnych, studenckich i obecnych, legendarny lider zespołu The Smiths - Morrissey.
A.C.: - Byłabym niesprawiedliwa, gdybym wybrała tylko jedną osobę. Patrzę na legendy telewizji z wielkim podziwem i szacunkiem. Na czasy, w których przyszło im pracować, a w których zaskarbili sobie serca widzów na kolejne dziesięciolecia.
Jakim zjawiskiem atmosferycznym i jakim gatunkiem muzycznym jesteście?
A.O.: - Tu Agnieszka musiałaby mi pomóc, bo ja siebie określiłbym majowym, bardzo słonecznym, ciepłym dniem, gdzie po południu przez piętnaście minut pojawia się deszcz z gradem. Muzycznie zdecydowanie jestem człowiekiem alternatywy.
A.C.: - Słońce jest tam, gdzie chcemy je zobaczyć. Muzycznie, zdecydowanie chillout (muzyka o relaksującym brzmieniu, red.). Ukończyłam Państwową Szkołę Muzyczną i jakość muzyki ma dla mnie duże znaczenie. Kiedy wracam do domu, potrzebuję jednak spokoju i ukojenia. Cisza jest dla mnie najpiękniejszą muzyką w "przebodźcowanym" XXI wieku.
Komu kibicuje pani w tegorocznym plebiscycie Telekamery w kategorii "Prezenter pogody"?
A.C.: - Konkurencja w tym roku jest naprawdę silna. Każdy z nominowanych jest fantastyczny w tym, co robi, ale ja będę kibicować swoim, czyli Dorocie Gardias. Trzymam też kciuki za Bartka Kasprzykowskiego, faceta o wielkim sercu, oraz za Marcelinę Zawadzką, którą znam od dziecka. Pamiętam, że kiedy się urodziła, była najładniejszym dzieckiem w dzielnicy. (śmiech)
Panie Arturze, najbliższa sercu kategoria to "Juror", a wśród nominowanych?
A.O.: - Najbliższe sercu z różnych względów oczywiście są mi Małgosia Walewska i Edyta Górniak. Żałuję, że wśród nominowanych nie znalazł się Bartek Caboń - trener wokalny, środowiskowo znany i uznany. W 2016 roku był dla mnie jurorskim odkryciem w programie "Hit Hit Hurra!".
Rozmawiała Beata Banasiewicz
Agnieszka Cegielska urodziła się 27 czerwca 1979 roku w Malborku. Jako szesnastolatka wygrała konkurs Miss Polski Nastolatek 1995. Miała także polityczny epizod - w wieku 23 lat została radną Malborka. Studiowała dziennikarstwo oraz ekonomię. Karierę zaczynała od modelingu. Mieszkała w Izraelu, Grecji, Hiszpanii, ale najbardziej zafascynowała ją Japonia, gdzie spędziła prawie 2 lata. W 2002 roku poślubiła Dariusza Cegielskiego. W lipcu 2009 roku na świat przyszedł ich syn Franciszek.
Artur Orzech urodził się 22 lutego 1964 roku w Jeleniej Górze. Z wykształcenia jest iranistą. W latach 80. XX wieku był gitarzystą w zespole Róże Europy. W 1990 roku zaczął prowadzić audycję radiową "Muzyczna Jedynka". W telewizji był gospodarzem m.in. programów: "Śpiewaj i walcz", "Świat się kręci" oraz "Hit Hit Hurra!". Od lat relacjonuje również Konkursy Eurowizji. Jest autorem książki "Wiza do Iranu". Uwielbia podróże, a ostatnio zafascynował się boksem tajskim.