"Duch (Aatma)" zapożycza wiele elementów zarówno z amerykańskiego, jak i japońskiego kina grozy (charakteryzacja opętanych bohaterów przywodzi na myśl "Egzorcystę", ale już sam sposób straszenia widza kojarzy się bardziej z "Ringu"), nie próbuje jednak być horrorem nowoczesnym i zadowala się prostymi efektami specjalnymi, charakterystycznymi dla kina sprzed końca lat 80.
Zamiast eksplozji trików cyfrowych, podziwiamy więc nakładane na siebie obrazy, tradycyjnie kładziony makijaż i sporą dawkę gęstych "mgieł" obowiązkowo wydostających się zza kadru w scenach demonicznych ataków. Nie jest to wcale zarzut - bardzo dobrze, że "Duch (Aatma)" przywołuje ducha taniego horroru w starym stylu.
Szkoda tylko, że twórcy filmu regularnie odsuwają atmosferę grozy na bok, aby popisać się jakimś dowcipem czy zaprezentować nam niepotrzebny dialog między bohaterami drugoplanowymi. Zupełnie nie przeszkadzają natomiast nieliczne numery taneczne. Widać że są zrobione z pasją i nawet pośród scen krwawych i nadprzyrodzonych wciąż stanowią serce filmu. Dzieło Ramsay'a nie jest co prawda filmem, który konsekwentnie przeraża, ale uroda i talent głównej aktorki, energia rozsądzająca niektóre sceny oraz liczne odwołania do klasycznego horroru pozwalają mu to wybaczyć.
Bartłomiej Paszylk