Reklama

"Zostań, jeśli kochasz" [recenzja]: Zostać czy odejść

Fani bestsellerowej powieści dla młodzieży Gayle'a Formana w końcu doczekali się jej filmowej adaptacji. Przyzwoitej, choć ckliwej i chwilami przesłodzonej. Historia nastolatki, która w śpiączce po tragicznym wypadku samochodowym musi zdecydować czy odejść z tego świata czy nie, kierowana jest zdecydowanie do nastolatków. I to raczej tych młodszych.

Mia to urocza nastolatka, uzdolniona wiolonczelistka, która pewnego śnieżnego dnia ulega wypadkowi samochodowemu. Traci rodzinę, a sama zapada w śpiączkę.

Jej duch/dusza (pozostawiam to waszej interpretacji) wychodzi z ciała i dziewczyna widzi wszystko, co dzieje się dookoła w szpitalu. Znajomych i dziadków, którzy dyżurują przy jej łóżku. Pielęgniarki, które szepczą jej do ucha, że teraz wszystko zależy od jej woli życia.

Mia tymczasem nie jest pewna, czy chce dalej żyć bez swoich najbliższych. Wspominając swoje dotychczasowe losy, a zwłaszcza miłosną relację z ukochanym Adamem, powoli dojrzewa do ostatecznej decyzji.

Reklama

"Zostań, jeśli kochasz" jest różowiutkie jak sweterek Mii-ducha. To dość wierna adaptacja - stąd fani książki mogą być usatysfakcjonowani - choć bardziej przesłodzona niż literacki pierwowzór. Finałowa scena z Adamem jest tego najlepszym przykładem. Wszystko jest irytująco idealne, poczynając od relacji rodzinnych na koleżeńskich kończąc. Owszem, to subiektywne wspomnienia umierającej dziewczyny, ale od ciągłego zmiękczania kolejnych epizodów - a także obrazu w sensie dosłownym - zaczyna mdlić.

R.J. Cutler, autor całkiem niezłego "Wrześniowego numeru", dokumentu o redaktorce "Vogue'a" Annie Wintour, proponuje film z serii "coming-of-age" idealnie hollywoodzki. Rozterki miłosne bohaterów, na czele z kwestią - wyjechać na studia do Nowego Jorku czy zostać i być z ukochanym - wydają się błahe. Brakuje im dramatyzmu, a młode gwiazdki - Chloë Grace Moretz i Jamie Blackley - choć przyjemnie wyglądające na ekranie, nie pomagają. "Zostań, jeśli kochasz" ma być nastoletnim melodramatem, wyciskaczem łez, gdzie owe łzy wyciska nie tyle gra aktorska, co odpowiednie filmowe mechanizmy.

Jest jednak kilka jaśniejszych punktów, choć światło na końcu korytarza jako brama do nieba z pewnością nim nie jest. Miło słucha się ścieżki muzycznej autorstwa Heitora Pereira oraz Adama Lasusa, zwłaszcza utworu "Today". Jest pozytywnie, trochę klasycznie, folkowo i rockowo. Dobrze wypadają też Joshua Leonard i Mireille Enos (znana z roli detektyw w "The Killing") jako rodzice Mii, kiedyś zakochani w rocku i punku, teraz wyluzowani dorośli. To oni często ratują wiele scen, bawiąc się swoimi rolami i wnosząc odrobinę oddechu do lukrowanej fabuły. Podsumowując, na nastoletnią randkę w kinie lub dziewczyński filmowy wieczór "Zostań, jeśli kochasz" jest całkiem niezłą propozycją.

5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Zostań, jeśli kochasz", reż. R.J. Cutler, USA 2014, dystrybutor: Forum Film, premiera kinowa: 12 września 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama