"Złodziej tożsamości": Człowiek-krawat i kobieta-dynamit
Seth Gordon, twórca "Czterech gwiazdek" i "Szefów wrogów", proponuje widzom kolejną komedię. Jason Bateman i Melissa McCarthy tworzą w niej duet, który zostaje uwikłany w kryminalną intrygę.
Sandy (Jason Bateman) ma dom, rodzinę i pracę. Chodzący wiecznie pod pętlą krawatu, dzień w dzień wywiązuje się ze swoich obowiązków i ciuła grosz do grosza. Diana (Melissa McCarthy) jest zawodową oszustką. Wyłudza od ludzi dane, podrabia ich karty kredytowe, a potem na ich koszt robi tony zakupów i wypija litry alkoholu. Jak to czasem bywa w życiu i zazwyczaj w filmach, losy tej dwójki krzyżują się ze sobą. Sandy i Diana muszą wyruszyć w podróż przez USA, ścigani przez trójkę zakapiorów.
"Złodziej tożsamości" - podobnie do "Zanim odejdą wody" Todda Phillipsa - łączy ze sobą schematy filmu drogi i kina kumpelskiego. Kolejne przygody sprawiają, że skrajnie różne indywidua zaczynają czuć do siebie coraz większą sympatię. Aby ów schemat zadziałał, potrzebne są odpowiedni portret postaci i chemia między aktorami. Niestety, już na tym podstawowym poziomie komedia Gordona szwankuje.
Sandy i Diana są obowiązkowo skontrastowani, a ich spotkanie sprawia, że przejmują swoje najlepsze cechy: on uczy się trochę zaradności, ona zaczyna rozumieć słowo "uczciwość". Szczególnie nad tym drugim przypadkiem unosi się smrodek dydaktyzmu, a twórcy nie robią nic, aby go rozwiać. Kiedy nadchodzi czas na nawrócenie Diany, nie szczędzą widzom łez i plumkającego w tle pianina; całość układa się w opowieść o skrzywdzonej i zbłąkanej owieczce.
Para głównych aktorów zdaje się egzystować w różnych światach, które rzadko wchodzą ze sobą w interakcję. McCarthy jest kampowym żywiołem. Otyła i jaskrawo umalowana, przywodzi czasami na myśl Divine, monstrualną drag queen, która w filmach Johna Watersa dokonywała aktów kanibalizmu i koprofagii. Na zmianę wdzięcząc się do ludzi i wbijając im nóż w plecy, Diana jawi się jako wcielenie samolubnego i nieprzewidywalnego chaosu. Bohater Batemana znajduje się na dokładnie drugim biegunie. Uprzejmie uśmiechnięty lub po ojcowsku zmarszczony, jest ożywionym stereotypem odpowiedzialnego mężczyzny w średnim wieku. Kolejne etapy relacji tej dwójki są odgrywane mechanicznie, jak z podręcznika.
Podobnie wygląda sprawa z humorem. Żarty są raczej średnio śmieszne, a kiedy udaje się im wzbić ponad przeciętność, twórcy powtarzają do znudzenia, vide o wiele za długa scena spotkania Diany z podstarzałym lowelasem. Wigoru nie potrafi nadać "Złodziejowi tożsamości" także wątek kryminalny. Kolejne spotkania z gangsterami są tak naprawdę protezami prawdziwej akcji i napięcia. Nic nie jest w stanie uratować tej przejażdżki od ostatecznej kraksy.
3/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Złodziej tożsamości" ("Identity Thief"), reż. Seth Gordon, USA 2013, dystrybutor: UIP, premiera kinowa 15 marca 2013 roku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!