Reklama

"Zimowy sen" [recenzja]: Wiosna nie nadejdzie nigdy

"Zimowym snem" Nuri Bilge Ceylan wszedł do panteonu reżyserów wybitnych. Zdobyta przez niego Złota Palma na tegorocznym festiwalu w Cannes jest ostatecznym potwierdzeniem jego talentu.

I rzeczywiście, trzeba być nie lada łebskim twórcą, żeby w dobie pośpiechu i rozproszenia zaoferować widzom ponad trzygodzinny film, który ogląda się jednym tchem. Taki jest casus "Zimowego snu" - to film, który angażuje i przyciąga na każdym poziomie: emocjonalnym, intelektualnym, narracyjnym i intertekstualnym. Nie powinien być krótszy nawet o jedną minutę.

Powracają w tym filmie ulubione motywy Ceylana. Już na płaszczyźnie krajobrazu rozgrywa się jeden z ważniejszych dla jego twórczości konfliktów: spór tradycji z nowoczesnością. Bohaterowie, znów wywodzący się z różnych klas społecznych, prowadzą interesy na modłę europejską, ale już świętują na sposób turecki. Profanum przychodzi z Zachodu, Wschód wciąż jest sakralny. Także związkowe napięcia wyglądają dziwnie znajomo.

Reklama

Już w genialnych "Klimatach" pokazał Ceylan, jak brutalnym, skomplikowanym i bolesnym procesem (niemożliwym do odwrócenia) jest rozpad związku. Bohaterowie próbowali w nim toczyć wojnę na słowa, która przynosiła jedynie kolejne rany, niszczyła kolejne wspomnienia i oddalała ich od siebie jeszcze bardziej. W "Zimowym śnie" mamy tego procesu swoistą kontynuację.

Małżonkowie Aydin i Nihal także prowadzą bitwę na głosy, ale tu zwycięzcą jest ten, który powie mniej a nie - więcej. Oboje potrafią bić tak, żeby nie było widać śladów. Świetnie Ceylan inscenizuje ich potyczki, kapitalnie dobierając formę wypowiedzi: urywane zdania, niezręczna cisza, banały, frazesy, a nierzadko i idiotyzmy czy wreszcie pojedyncze tylko słowa rzucone jakby przypadkiem - to wszystko układa się w wirtuozerski koncert rozegrany na uczuciach. Chociaż prawie nie ma w tym filmie muzyki, jest on bez wątpienia jednym z najbardziej melodyjnych obrazów, jaki wyszedł spod rąk Ceylana. Ta melodia jest przeszywająco bolesna, świdruje w głowie na długo po projekcji.

Uzupełnieniem pojawiających się w filmie niepokojów jest postać Necli, siostry Aydina, rozwódki, która marzy jedynie o wyjeździe do stolicy. Jakby wyjęta z "Trzech sióstr" Czechowa bohaterka uosabia niespełnienie, z którym mierzy się większość bohterów Turka. Niezależnie od wykształcenia i pozycji społecznej, zamożności i statusu związku, szczęście nie zapukało dotąd do ich drzwi. Chociaż łudzą się, że ich życie to jedynie zimowy sen, szybko przekonają się, że tak naprawdę to rzeczywisty koszmar. Wypełniający krajobraz śnieg wkrótce stopnieje, ale wiosna nie nadejdzie nigdy.

8/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Zimowy sen" (Kiş Uykusu), reż. Nuri Bilge Ceylan, Turcja, Francja, Niemcy 2014, dystrybutor: Film Point Group, premiera kinowa: 24 października 2014

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy