"Żądza bankiera": Robin Hood czasów kryzysu
Marc Tourneuil z powodu choroby swojego przełożonego zostaje mianowany szefem jednego z największych europejskich banków. Zarząd liczy, że łatwo będzie go kontrolować. Nowy prezes liczy natomiast na spore pieniądze, bo tylko one - w jego opinii - gwarantują szacunek i respekt innych. Costa-Gavras, w lekko ironicznym odcieniu, rozprawia się tym razem z aktualnym kryzysem finansowym.
Costa-Gavras, reżyser o francusko-greckich korzeniach, uznawany jest dziś za klasyka thrillera politycznego lat 70. Na swoim koncie zgromadził m.in. Oscara i kilka Złotych Palm. "Żądza bankiera" widzów zaznajomionych z jego twórczością może zdziwić o tyle, że mocno lewicujący twórca za głównego bohatera obiera Robin Hooda naszych czasów, który ograbia biednych, by rozdać bogatym. Portret Marca nie pozbawiony jest złośliwości, bo przegląda się w nim jak w lustrze świat współczesnej finansjery. Ze względu jednak na samą akcję, oscylującą wokół thrillera i kina sensacyjnego, widz solidaryzuje się z Marciem, który walczy o swój autorytet w zarządzie i polityczno-finansowej rzeczywistości, przy okazji starając się uratować bank przed przejęciem go przez amerykański - oczywiście wrogi - kapitał.
Zamiast biedną jednostkę, ofiarę chciwości bankierów i wywołanego przez nich kryzysu ekonomicznego, Costa-Gavras przewrotnie wybiera jednostkę stojącą na szczycie piramidy. Obraz, jaki rysuje, jest chwilami przerażający. Niekiedy nie odbiegający daleko od wyobrażeń, czy nawet stereotypów, do jakich przyzwyczaiły nas dotychczasowe komercyjne produkcje zmagające się z kryzysem gospodarczym na świecie i machinacjami bankowymi. "Żądzę bankiera" najlepiej podsumowuje ostatni obraz niezwykle uradowanych najważniejszych menadżerów banku, klaszczących z radością Marcowi, który obiecuje im większe zyski. "Bawiące się dzieci. Wyrośnięte, ale jednak dzieci", konstatuje Marc.
Costa-Gavras oparł scenariusz na powieści "Le Capital" Stephane'a Osmonta, którą uznano za książkę zapowiadającą nadchodzący kryzys (wydana została w 2004 r.). "Żądza bankiera" nie jest najlepszym filmem w dorobku Costa-Gavrasy, lecz z pewnością jednym z najlepszych, które mierzą się z analizą kryzysu i niekontrolowanych posunięć bankierów. Pozbawiony efekciarskiej otoczki wzrastających i opadających na ekranie słupków, wydaje się przede wszystkim szczery. Luksusowe życie - jachty, odrzutowce, piękne modelki, drogie restauracje - nie stanowią tu równorzędnych bohaterów, jak często się zdarza w przypadku historii o bogatej finansjerze. To elementy dopełniające portretu Marca - kwintesencji owej finansjery. Obserwujemy bowiem jego ewolucję i stopniowe dostosowywanie się do zasad finansowego świata, w którym pieniądze są celem, a nie środkiem.
Gad Elmaleh doskonale wygrał ową przemianę, a przede wszystkie umiejętnie podkreślił, że postępowanie Marca nie wynika z chciwości jako takiej, co z żądzy (męskiej?) zdobycia i władania, czego zabawa w kotka i myszkę z ponętną modelką staje się doskonałym przykładem. Czego w filmie Costy-Gavrasa szkoda, to tła społeczno-rodzinnego - relacji Marca z żoną, synem, modelką Nassim. Nie tylko dopełniłoby to portret samego Marca, ale i tego, czego Marc jest w filmie symbolem - współczesnego myślenia o statusie, władzy i pozycji w społecznej hierarchii. Żądza pieniądza i machinacje banków z pewnością nie są niczym nowym, lecz w globalnym świecie niosą za sobą o wiele dotkliwsze konsekwencje o o wiele większym niż kiedyś zasięgu.
7/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Żądza bankiera" ("Le Capital"), reż. Costa Gavras, Francja 2012, dystrybutor: Against Gravity, premiera kinowa: 7 czerwca 2013 roku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!