"Zabójcze wesele": Fatalna kontynuacja słabego filmu [recenzja]

"Zabójcze wesele" /Netflix

"Zabójcze wesele" to kontynuacja przygód małżeństwa Spitzów z filmu "Zabójczy rejs" z 2019 roku. W tej odsłonie Nick (Adam Sandler) i Audrey (Jennifer Aniston) zakładają agencję detektywistyczną. Jako śledczy są... fatalni. Jednak nie tak źli, jak sequel, w którym występują.

Spitzowie wreszcie dostają szansę, aby pochwalić się swoimi umiejętnościami detektywistycznymi. Para otrzymuje zaproszenie na jacht należący do miliardera Malcolma Quince’a. Gdy ten zostaje uprowadzony, małżonkowie stają się (ponownie) głównymi podejrzanymi w sprawie rodem z klasycznego kryminału.

"Zabójcze wesele": Żenujące żarty, fatalni detektywi i jeszcze gorszy film

"Zabójczy rejs" i "Zabójcze wesele" to kolejne filmy kryminalne, których fabuła bazuje na schemacie doskonale znanym z serii "Na Noże". Dochodzi do morderstwa lub porwania, sprawcą jest ktoś ze zgromadzonych osób, wszyscy są podejrzani. Od czasu premiery hitu Riana Johnsona różni filmowcy próbowali powtórzyć jego sukces, lecz z marnym skutkiem.

Reklama

Żywię sporą sympatię do pierwszego filmu chociaż uważam, że nie był to dobry kryminał. Dostarczył rozrywki, są w nim powszechnie lubiani aktorzy i ładne lokacje. Dobra propozycja na poprawę humoru. Trzeba jednak przyznać, że ten film zupełnie nic nie wniósł do mojego życia oprócz małej dawki śmiechu. Prawdopodobnie niedługo zapomnę, o czym był. Fabuła jest prosta, plot twisty nie zaskakują, a żarty Nicka Spitza skręcają z zażenowania. Tak było w pierwszej części. W drugiej jest tylko gorzej.

"Zabójcze wesele" to jeszcze gorszy sequel słabego filmu. W przypadku pierwszej części przyznam, że niektóre dowcipy, mimo, że były "suche", to były w stanie mnie rozśmieszyć. W tym wypadku właściwie wszystkie żarty powodowały u mnie ciarki żenady. Poza tym, fabuła jest o wiele mniej wciągająca i angażująca. Widz nie ma dużej motywacji, by zostać do końca i odkryć rozwiązanie zagadki.

Lubię Jennifer Aniston jako Audrey Spitz w takim lekkim wydaniu, bo widać że bawi się tą rolą. Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o Adamie Sandlerze. Jego postać jest irytująca, żarty są najbardziej niesmaczne, a aktor w żaden sposób nie "ratuje" tej postaci.

"Zabójcze wesele": Zła kontynuacja słabego filmu. Pewnie będzie kolejna część

Mimo moich bardzo krytycznych słów w stronę "Zabójczego wesela", trzeba przyznać, że filmy z tej serii się całkiem dobrze ogląda. Przede wszystkim nie nudzą. Pomimo, że fabuła jest maksymalnie przewidywalna, to chce się za nią podążać i wiedzieć co będzie dalej. W pewnym momencie zastanawiasz się dlaczego właściwie nadal to oglądasz. I tak mija 90 minut filmu.

Prawdopodobnie powstanie kolejna część, ponieważ film ma całkiem dobrą oglądalność. Sequel z Adamem Sandlerem i Jennifer Aniston osiągnął wynik 64,42 miliona godzin oglądania w okresie od 27 marca do 2 kwietnia, a także pojawił się w pierwszej dziesiątce w 91 krajach.

Czy podobał mi się film "Zabójcze wesele"? Nie. Czy obejrzę jeśli powstanie trzecia cześć? Zdecydowanie tak i myślę, że nie będę wyjątkiem.

4/10

"Zabójcze wesele": Gdzie oglądać?

Film "Zabójcze wesele" jest dostępny na Netfliksie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy