Zabójcza wyobraźnia
"Parnassus", reż. Terry Gilliam, Francja/Kanada/Wielka Brytania 2009, Gutek Film, premiera kinowa: 8 stycznia 2010
Tak naprawdę na polskie ekrany wchodzą właśnie dwa filmy Terry'ego Gilliama: "Parnassus" widziany oczyma kinomanów, których kompletnie nie obeszła śmierć pojawiającego się tu po raz ostatni na ekranie Heatha Ledgera i "Parnassus" z Ledgerem-ikoną, w panteonie przedwcześnie zmarłych gwiazd zajmującym dziś miejsce tuż obok Marilyn Monroe i Jamesa Deana.
Ten pierwszy film jest kolejnym wybornym owocem zabójczej wyobraźni Gilliama, którego znacie, nawet jeśli wydaje wam się, że słyszycie to nazwisko pierwszy raz w życiu: to on wymyślał oprawę graficzną kultowego "Latającego cyrku Monty Pythona". Ex-Python snuje tu jak zawsze przepiękną wizualnie (warto obejrzeć ten film choćby tylko dla wrażeń estetycznych) bajkową opowieść o niejakim Parnassusie. Wyjęty jakby ze średniowiecznej trupy wiekowy dziadek przemierza cyrkowym wozem w towarzystwie córki (zjawiskowa Lily Cole) i paru innych osób ulice współczesnego Londynu. Oddającym się pijaństwu i niekończącym się zakupom Anglikom oferuje nietypową rozrywkę: przeszedłszy na drugą stronę jego tajemniczego lustra, przenoszą się do świata ich najskrytszych marzeń.
Mądrość płynąca z tego dzieła Gilliama ograniczałaby się zapewne do gorzkiego wniosku, iż uzbrojeni w coraz lichszą wyobraźnię współcześni, nawet w marzeniach śnią tylko o zakupach i wódzie, gdyby nie... No właśnie: gdyby nie Heath Ledger. Tragiczna samobójcza śmierć Ledgera w realu nadaje "Parnassusowi" zupełnie nowego znaczenia. Wyobraźnię pobudza już zastąpienie zmarłego w czasie zdjęć do "Parnassusa" aktora trzema innymi wziętymi hollywoodzkimi gwiazdami: Judem Law, Colinem Farrellem i Johnym Deppem. Pojawiają się, gdy grany przez Heatha rzezimieszek Tony przechodzi na drugą stronę lustra. A czy to właśnie nie poczucie, że nie jest wystarczająco dobry, było jedną z przyczyn śmierci Ledgera? Czy marzeniem ambitnego aktora nie było właśnie bycie jak Depp, Law, Farrell i pewnie wielu innych razem wziętych?
Najpiękniej wypada jednak scena, w której Parnassus, chroniąc własną córkę przed upominającym się o nią diabłem (zawarł z nim pakt przed wielu, wielu laty), poświęca życie Tony'ego. No bo czy wszyscy pracujący z Ledgerem reżyserzy, walcząc o swoje filmowe dzieci, nie zrobili czegoś dokładnie identycznego?
7/10