"Yesterday": Miłość w świecie bez Beatlesów [recenzja]

Kadr z filmu "Yesterday" /UIP /materiały prasowe

Prosta historia miłosna, sporo humoru, lekka nuta nostalgii i muzyka grupy wszech czasów. "Yesterday" to niezła propozycja na wakacyjny wieczór w kinie.

Trudno się dziwić, skoro "Yesterday" to efekt współpracy Richarda Curtisa ("Cztery wesela i pogrzeb", "To właśnie miłość") i Danny'ego Boyle'a ("Slumdog. Milioner z ulicy"). To klasyczna komedia romantyczna z dość absurdalnym wątkiem, który i tak się sprawdza, mimo pewnej niekonsekwencji.

Otóż pewnego razu wyładowania elektryczne spowodowane przez burzę sprawiają, że na świecie na chwilę nie ma elektryczności i zmienia się bieg historii. Właściwie tylko jej jeden, acz istotny wątek - Beatelsów nikt nie pamięta. Jakby ich nie było.

Reklama

Tej samej nocy, wracając z pracy, 27-letni Jack zostaje potrącony przez autobus. I to tylko on będzie pamiętał wszystkie utwory brytyjskiej grupy wszech czasów.

Jack to chłopak z małej nadmorskiej miejscowości w Anglii, kierowca ciężarówek. Jego pasją jest muzyka. Bez sukcesu próbuje przebić się na scenę muzyczną, grając na gitarze w pubach. Jest też Ellie - jego oddana fanka, koleżanka ze szkoły i menedżerka w wolnej chwili.

Trochę przez przypadek, trochę celowo Jack staje się mega gwiazdą, która porywa ludzi hitami Beatlesów. Stopniowo zaczyna mieć wątpliwości, czy ma prawo budować swój sukces na oszustwie. Jednocześnie musi też przejrzeć na oczy i uświadomić sobie, że w rodzinnej miejscowości czeka kochająca go od dawna Ellie.

60-latkowie Curtis i Boyle próbują w nowej oprawie sprzedać hity Beatlesów młodemu pokoleniu (vide pojawiający się w filmie we własnej osobie Ed Sheeran). I właściwie im się to udaje. Zapewne konserwatywnych wielbicieli brytyjskiej grupy oburzy kilka rozwiązań, ale trzeba przyznać, że Himesh Patel radzi sobie nieźle z genialnymi jakby nie było utworami. Do tego spora dawka brytyjskiego humoru oraz proste acz dobrze rozpisane i zagrane postacie.

O dziwo (wszak to Curtis stoi za scenariuszem) kuleje odrobinę wątek miłosny, ale i tak dostarcza odpowiedniej dawki wzruszeń.

"Yesterday" to cudowna rozrywka, podszyta, jak słusznie zauważa Helen O'Hara w "Empire", nostalgiczną deklaracją, że nieistotne są gwiazdy a sama muzyka.

6/10

"Yesterday", reż. Danny Boyle, Wielka Brytania 2019, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 12 lipca 2019 roku.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Yesterday (2019)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy