Reklama

"Xenia: [recenzja]: W pogoni za białym królikiem

Po śmierci matki Albanki, Danny i Odyseusz wyruszają w podróż, by odnaleźć ślad po greckim ojcu, który porzucił ich przed laty. Tylko dzięki niemu będą mogli dostać papiery, obywatelstwo i obietnicę prowadzenia spokojnego życia. W podróży, która ma zakończyć ich dzieciństwo, towarzyszy im biały królik, włoska popowa pieśniarka i dobry humor sprawiający, że "Xenię" ogląda się lekko i z przyjemnością.

Panos H. Koutras nie należy do grona reżyserów, opowiadających o współczesnej Grecji przez pryzmat kryzysu ekonomicznego. Reżyser, który w 1999 roku zadebiutował "Atakiem gigantycznej musaki", przygląda się światu bezpretensjonalnie i za punkt odniesienia obiera własne fascynacje.

Realizacja "Xenii" miała być jego nostalgicznym powrotem do krainy dzieciństwa - beztroskiej, pełnej mitów, magicznych postaci i surrealistycznych doznań. I to właśnie z tych elementów udało mu się upleść lekką historię o podróży zainicjowanej śmiercią matki, odbywającej się ze względu na realną groźbę deportacji i mającej na celu odnalezienie ojca, nawet jeśli ten nie ma synom nic do zaoferowania. Koutras potrafi jednak opowiadać o dramatach z humorem; nie podsyca tragedii; sugeruje, jak jej unikać.

Reklama

Danny (Kostas Nikouli) jest neurotycznym, ale pewnym siebie szesnastolatkiem; zdeklarowanym homoseksualistą, który bez żenady flirtuje z przygodnymi chłopakami. Często wpada w tarapaty, albo wpędza w nie starszego brata. Odyseusz (Nikos Gelia) to wrażliwy introwertyk, nastawiony na przeżywanie, nie na działanie. Jeśli przez pryzmat dwóch takich postaci spojrzeć na "Xenię" jak na film o pokoleniu, okaże się, że Koutrasowi udało się pokazać świat młodych ludzi w sposób niesamowicie naturalny. Opowiadając o braterskiej relacji, mieszając subtelność z szaleństwem i magię z realizmem; zestawiając próby oderwania się od szarości dnia z próbami znalezienia nowej formuły dla przeżywania codzienności Koutras maluje autentyczny portret pokolenia. Nie jest on przerysowany ani groteskowy. Jest interesujący, bo niesie nienachalny przekaz i silnie pobudza wyobraźnię. Koutrasowi udaje się skłonić do współuczestnictwa w życiu chłopców, o których prawie nic nie wiemy, ale z którymi utożsamiamy się szybciej, niż zdajemy z tego sprawę.

Greckie kino Nowej Fali jest poważne i bezwzględne w swoich oskarżeniach systemu. Reżyser "Xenii" nie robi z siebie ideologa nastawionego na uprawianie krytyki społecznej. Koutras kręci film inicjacyjny. Konfrontuje swoich bohaterów ze śmiercią i zmusza ich do wkroczenia w nowy świat. Osieraca, by zmusić ich do odnalezienia własnej tożsamości bez oglądania się na innych. Bracia podróżują po Grecji na wzór Odyseusza, który przemierzał oceany w drodze do domu. Spotykają ich jednak przygody na miarę takich, jakie będą w stanie unieść młodzi ludzie. Dojrzewają w rytmie popowych piosenek, w czasie rozmów z poznanymi w drodze ludźmi i dzięki szczerym dyskusjom toczonym na braterskim gruncie. Koutrasowi udaje się uniknąć tworzenia pocztówkowych greckich krajobrazów. Stara się zbudować wrażenie podróży po kraju niebanalnym, klimatycznym, zamieszkanym przez ludzi z charakterem i przez postaci z intrygującą historią życiową. I osiąga sukces.

6/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Xenia", reż. Panos H. Koutras, Grecja, Belgia, Francja 2014, dystrybutor: Tongariro Releasing, premiera kinowa: 5 grudnia 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama