"Wykolejona" [recenzja]: W pogoni za Amy
Obserwując losy Amy z "Wykolejonej", z Amy Schumer w roli głównej, trudno było mi oprzeć się wrażeniu, że patrzę na Hannę Horvath z serialu "Dziewczyny" Leny Dunham dziesięć lat później. Amerykański reżyser Judd Apatow ("Wpadka", "40 lat minęło") po raz kolejny bierze pod swoje skrzydła młodą, utalentowaną aktorkę i scenarzystkę. Wspólnie igrają z konwencją komedii romantycznej i wyobrażeniami na temat kobiecości, niezależności i feminizmu w epoce po "Seksie w wielkim mieście". Szkoda tylko, że brawury wystarcza im tylko na pierwszą połowę filmu.
Amy (świetna Amy Schumer!) ma trzydzieści kilka lat, świetne mieszkanie i dobrze płatną pracę w męskim szmatławcu, w którym redaktorzy łamią sobie głowy, czy lepszym tematem na okładkę będzie ranking najbrzydszych dzieci celebrytów, czy materiał o zaletach masturbacji w biurze.
Dziewczyna za kołnierz nie wylewa, facetów zmienia jak rękawiczki i śmiertelnie boi się zaangażowania. Wszystko przez ojca bawidamka, który przed laty kazał powtarzać kilkuletnim córkom jak mantrę: "monogamia jest nierealistyczna". I o ile młodsza z sióstr nie przyłożyła do tego przesłania zbyt dużej wagi (od lat jest szczęśliwą żoną i matką), o tyle Amy słowa zgryźliwego staruszka wzięła sobie do serca do tego stopnia, że nigdy nie była w stałym związku. Miłość jest dla niej konceptem równie odległym co teoria światów równoległych, którą fascynuje się jej ekscentryczny siostrzeniec Allister. I wtedy poznaje jego. Aaron (równie dobry Bill Hader) jest jej zupełnym przeciwieństwem. To spełniony zawodowo lekarz z mocnym kręgosłupem moralnym, każdą wolną chwilę poświęcający na działalność charytatywną. Para od razu wpada sobie w oko, a Amy po raz pierwszy w życiu będzie miała ochotę na drugą randkę. I trzecią, i czwartą...
Najnowszy film autora "Wpadki" pod wieloma względami nawiązuje do jego poprzednich projektów. "Wykolejona" wpisuje się w nurt kina kobiecego spod znaku, wyprodukowanych przez Apatowa "Druhen" czy serialu "Dziewczyny" Leny Dunham (przy którym pracował jako scenarzysta i producent wykonawczy). Reżyser po raz kolejny przygląda się współczesnym młodym kobietom, składającym ideały niezależności i feminizmu na ołtarzu bezrefleksyjnej pogoni za przyjemnością i najnowszą kolekcją markowych ubrań. Schumer, która w "Wykolejonej" zagrała swoją pierwszą dużą kinową rolę, debiutuje w filmie Apatowa także jako scenarzystka. Aktorka bawi się konwencją komedii romantycznej, wywracając do góry nogami wypracowany układ sił w relacjach damsko-męskich.
W "Wykolejonej" to dziewczyny "zaliczają" kolesi, a chłopaki rozmawiają o swoich uczuciach i oddzwaniają dzień po randce. Amy nazywa siebie kobietą niezależną, lecz w istocie jej wyzwolenie ogranicza się do ciągłych imprez, powierzchownych relacji z innymi i nieustannym pielęgnowaniu własnej atrakcyjności. Na przeciwległym biegunie sytuuje się jej siostra, Kim (Brie Larson). Dla młodszej z bohaterek kobieca siła wiąże się z odpowiedzialnością i pielęgnowaniem związku z mężczyzną - jak sugeruje nam po wielokroć Apatow - dalekim od ideału, lecz wiernym i kochającym.
Schumer w podwójnej roli udowadnia, że ma niewątpliwy talent komediowy i dobre ucho do dialogów, ale nie starcza jej odwagi, by utrzymać zadziorny ton pierwszej połowy filmu. Im bliżej cukierkowego finału, tym bardziej ostry dowcip ustępuje hollywoodzkiej sztampie spod znaku wielkich gestów i numerów tanecznych. Stawiająca pierwsze kroki w zawodzie scenarzystki aktorka igra ze schematami i wyciąga na stół kilka niepoprawnych politycznie żartów, ale niestety to za mało, by zrobić z "Wykolejonej" coś więcej niż tylko odrobinę niegrzeczną komedię romantyczną.
6/10
"Wykolejona", reż. Judd Aptow, USA 2015, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 31 lipca 2015 roku.