Reklama

"Whisky dla aniołów": Historia zdradliwego podniebienia

Dzieciaki z brytyjskiego podwórka, które są na bakier z prawem i dobrymi manierami to przysłowiowy, filmowy standard. Przed blokami, kamienicami z czerwonej cegły, na przedmieściu zdarzają się napady z bronią, pobicia; bywa potwornie głośno i niebezpiecznie. Bez względu na to, czy są to lata sześćdziesiąte, osiemdziesiąte, czy czasy współczesne zawsze można paść ofiarą chuligana.

Ken Loach, specjalista od "społecznych, filmowych widokówek" przełamuje konwencję turpistycznych podwórek, złamanych losów, utraconych nadziei. Czwórka głównych bohaterów ma rzeczywiście pod górkę. Robbie, Albert, Rhino i Mo uczestniczą nagminnie w pracach społecznych. Odwiedzają sądy, areszty i inne miejsca odosobnienia, ale ich przestępstwa to "mały kaliber" zbrodni. Ewidentnie poszukują swojej drogi do sukcesu. Światełkiem w tunelu okaże się być stara, dobra whisky, która tym razem nie będzie służyła jedynie do uspokojenia skołatanych nerwów.

Reklama

Oprócz alkoholu ważny jest też odpowiedni opiekun. Harry (John Henshaw) nie należy do tych szarych pracowników opieki społecznej, którzy z założenia spisują swoich podopiecznych na straty. Tak jakoś przypadkiem częstuje Robbiego (Paul Brannigan) whisky z dobrego rocznika. Młodociany ojciec, któremu zawsze towarzyszy nóż sprężynowy w kieszeni dresowych spodni, okazuje się mieć doskonały węch i niezwykle delikatne podniebienie.

Bohaterowie "Whisky dla aniołów" to zwykli "chuligani", podobni do tych z filmu Petera Mullana, czy chociażby Shane'a Meadowsa ("To właśnie Anglia"). Przypominają głupiutkich dresiarzy, którzy momentami bywają rozkoszni, zabawni i kompletnie nieszkodliwi, ale kiedy przyjdzie odpowiedni czas, umieją użyć bejsbolowego kija. Loach nie magluje ich popapranego żywota, nie doprowadza do ich całkowitej resocjalizacji. Daje im szansę na przekręt stulecia. Dzieciaki marzą o wielkich pieniądzach i szybkim zysku. Po drodze do szczęścia przebiorą się w szkockie kitle, trafią na patrol bardzo skrupulatnych oficerów policji i rozbiją kilka butelek ulubionych, wysokoprocentowych trunków.

Przyjemnie patrzeć, jak pospolity dresiarz z przyjazną, śmieszną buzią ucieka z torów kolejowych ze swoją ukochaną butelką dopiero, kiedy dyżurny ruchu straszy go samym panem Bogiem. Podobnie gęba śmieje się, kiedy niebywale bogaty Amerykanin kupuje coś, co kosztuje grosze i jest przekonany, że zrobił interes życia. Jednym słowem: miło zobaczyć, że nawet nieudacznikom czasem się udaje. Z drugiej strony "bajeczka" Loacha bardzo łatwo jest w stanie wykarmić konserwatywne umysły tych "rozsądnych" obywateli. Ten wychodzący na ulicę element, który coraz częściej protestuje przeciwko nierównościom społecznym i dyskryminacji klasowej można ugłaskać odpowiednią ilością kasy. Każdego koniec końców można po prostu kupić.

6,5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Whisky dla aniołów" ("Angel's Share"), reż. Ken Loach, Wielka Brytania, Francja, Belgia, Włochy 2012, dystrybutor: Best Film, premiera kinowa 19 października 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ken Loach | recenzja | film | Whisky dla aniołów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy