Reklama

Uwierz w ducha. Albo i nie

''Mistyfikacja'', reż. Jacek Koprowicz, Polska 2010, dystrybutor Syrena Films, premiera kinowa 26 marca 2010 roku.

''Mistyfikacja'' to być może najbardziej oczekiwany polski film roku. Dziełem o zagadce śmierci Witkacego przypomina się Jacek Koprowicz, dla którego jest to pierwsza, od ponad dwudziestu lat, realizacja kinowa.

Rozkapryszony, stetryczały otylec, lubieżnik, mimo to wyjątkowo czarujący i pociągający dla uległych mu kobiet - tak Witkacego widzą we wspomnieniach i wyobrażeniach jego kochanki. Tak też postrzega go reżyser. Jacek Koprowicz od dawna zapowiadał film o tajemnicy, jaka spowija ostatnie dni Witkiewicza. Skrupulatna dokumentacja i pisany wiele lat scenariusz zapowiadały opowieść o artyście, żyjącym w ukryciu długi czas po domniemanej śmierci. Tymczasem twórca prędko kieruje historię na inne tory. ''Mistyfikacja'' opowiada o tym, jak Witkacy oddziaływał na innych ludzi.

Reklama

W centrum zainteresowania jest wieloletnia kochanka i muza autora ''Szewców'', Czesława Oknińska, brawurowo zagrana przez Ewę Błaszczyk. Osią wydarzeń staje się postać świeżo upieczonego esbeka, Łazowskiego (przeciętna kreacja Macieja Stuhra), przypadkowo odkrywającego nowe fakty dotyczące okoliczności rzekomego samobójstwa Witkacego. Łazowski, niedoszły magistrant - który przygotowywał pracę o wpływie kobiet na twórczość Witkiewicza, ale wyleciał z uczelni po wydarzeniach marcowych '68 roku - samozwańczo stara się rozpracować zagadkę schyłku życia enfant terrible dwudziestolecia międzywojennego, popadając z czasem w alkoholizm, manię, czy - jak by to określił Witkacy - paranoizm lub obłąkanizm.

W podobne utrapienia duch (?) Witkiewicza wpędza Oknińską. Miłość życia twórcy ''Pożegnania jesieni'' wyprzedaje do antykwariatu kolejne prace mistrza, które noszą ślady świeżości. Kobieta stołuje się w jednej z krakowskich restauracji, skąd zawsze wynosi butelkę ulubionego piwa kochanka. W mieszkaniu zaś dochodzi do regularnych sprzeczek z dominującym i perwersyjnym maniakiem-geniuszem - Witkacym. Witkacym, lub jego imaginacją - albowiem reżyser nie określa jasno, czy postać odgrywana przez Jerzego Stuhra jest rzeczywista, czy stanowi tylko wytwór wyobraźni do szaleństwa zakochanej kobiety, która jeszcze wiele lat po tragicznych wydarzeniach nie może się pogodzić z odejściem drugiej połowy. Ta meandryczna i frapująca narracja jest najciekawszym elementem filmu.

Odważna i ciekawa jest też interpretacja samej postaci Witkacego. Zarówno w scenach retrospektywnych, jak i rzeczywistości lat 60. Witkiewicz jest portretowany jako podstarzały erotoman, mizogin i zbereźnik. Równocześnie jest to człowiek przegrany, żałosny, u schyłku życia nie potrafiący sklecić nawet kilku sensownych zdań, co dla niego - artysty, pisarza, jest szczególnie bolesne. Jerzy Stuhr portretuje Witkacego na granicy błazenady, nie popadając jednak w skrajności. Chociaż scena, w której mistrz kokietuje, pieści, w końcu posiada głupiutką Zuzę, narzeczoną fryzjera (adekwatnie obsadzona Karolina Gruszka) - miast uroczo i zabawnie - wypada raczej niesmacznie. Jest więc, zrodzona w scenariuszu Korprowicza, wizja Witkacego - wizją kontrowersyjną, odczarowującą, może nawet zubożającą tę złożoną postać. Na pewno jednak to portret interesujący i godny uwagi.

''Mistyfikacja'' urzeka też surrealnymi szczegółami, jak sekwencja w zakopiańskim hotelu, w którym esbek Łazowski zapija się w dzień swoich urodzin. Osobliwy prezent zgotuje mu kochanka Witkacego, która razem z wianuszkiem pięknych pań będzie policzkować półprzytomnego, niedoszłego filologa. Proceder ten - wedle słów Witkacego - miał doprowadzać do rozkoszy Bruno Schulza. Najbardziej jednak interesujący jest fakt, że ogolonej na łyso Oknińskiej towarzyszą Patty Diphusa, żywcem wyjęta z monodramu Almodovara, i Marylin Monroe. Jest w tej scenie więcej poetyckiej fantazji i pomysłowej inwencji aniżeli postmodernistycznej zgrywy.

Teraz o wadach. Trzon fabularny ''Mistyfikacji'' osadzony jest w konkretnych uwarunkowaniach politycznych. To późno gomułkowska Polska Ludowa, krótko po wydarzeniach marcowych. Tutaj film Koprowicza wpada niestety w tę samą pułapkę, co szereg bogoojczyźnianych koszmarków zasiedlających, co rusz, nasze ekrany. To pułapka schematyzacji. Wizja PRL-u, a w szczególności ubecji, jest tuzinkowa do bólu. Postać majora, przełożonego Łazowskiego, odtwarzana przez Andrzeja Chyrę, ma potwornie stereotypowy wymiar. Wulgarny, prostacki major uosabia demona Systemu. Nie dość, że kładzie kłody pod nogi młodemu adeptowi, to jeszcze stara się zatuszować morderstwo poety Zawieyskiego. To poboczny wątek, jednak śmiała hipoteza, jakoby za śmierć artysty (oficjalnie - samobójstwo) stała władza, jest bardzo ryzykowna i trudna do udowodnienia. Jednak i tutaj film jasno stawia sprawę. Szkoda, że Koprowicz nie wyniósł żadnych wniosków, choćby z ostatnich filmów młodszych kolegów, Lankosza i Borcucha, bo jego obraz komuny - bliższy temu, jak pokazał ją na przykład 30 lat temu Bugajski w ''Przesłuchaniu'' - jest archaiczny i jednotorowy.

Koniec końców, wrażenia po seansie ''Mistyfikacji'' są ambiwalentne. Misternie konstruowany scenariusz, poparty wieloletnim badaniem materiałów źródłowych, rozmowami z rodziną Witkacego oraz udział plejady gwiazd polskiego kina zapowiadał prawdziwą rewelację, triumfalny powrót na ekrany twórcy arcydzielnego ''Medium''. Tak się jednak nie stało. Zagadka śmierci Stanisława Witkiewicza to temat na wielkie dzieło. Ale to jeszcze nie jest ten film.

6/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kochanka | film | mistyfikacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy