Filmowa nowość Netfliksa o tytule "Zakochany bałwan" to urocza, choć nieco absurdalna świąteczna opowieść o relacji Kathy i przystojnego bałwana imieniem Jack. Kobieta dzięki nietypowemu "mężczyźnie" na nowo odkrywa, co to znaczy być zakochaną. Choć fabuła brzmi kuriozalnie, seans potrafi dostarczyć sporo radości i wzruszeń.
- Dwa lata po śmierci męża Kathy magicznym sposobem ożywia przystojnego bałwana. Prostoduszny towarzysz przypomina jej, jak to jest się śmiać, czuć i zakochać się w kimś tuż przed świętami - i roztopami.
- "Zakochany bałwan" zadebiutował na Netfliksie 13 listopada. W rolach głównych wystąpili Lacey Chabert oraz Dustin Milligan.
"Zakochany bałwan" to kolejna netfliksowa propozycja z gatunku filmów świątecznych. Nie jest tajemnicą, że tego typu produkcje do najlepszych nie należą, a ogląda się je głównie po to, by poczuć świąteczny klimat. Choć ta najnowsza propozycja streamingowego giganta nie wyróżnia się zbytnio na tle innych, to jednak seans okazał się przyjemny, a sam film, mimo niepochlebnych recenzji, zasługuje na uwagę.
W roli głównej w "Zakochanym bałwanie" wystąpiła Lacey Chabert. Od pierwszych minut miałam przeczucie, że to znajoma twarz i okazało się, że się nie myliłam. Chabert przed laty wystąpiła jako jedna z tytułowych "Wrednych dziewczyn". Poza tym, to nie jest pierwszy świątecznych film z jej udziałem. Wcześniej mogliśmy ją oglądać w "Niech się święci" czy "Świątecznym walcu". Cóż, jeden ze stałych elementów świątecznych komedii romantycznych, czyli aktorka z gatunkowym zapleczem w obsadzie, został odhaczony.
Grana przez Chabert Kathy jest właścicielką miejscowej knajpy. W dalszej części filmu dowiadujemy się, że jest wdową - jej mąż zmarł na raka. Pewnego wieczoru podczas spaceru kobieta trafia na ulepionego ze śniegu przystojniaka. Postanawia ubrać go w szal, który wcześniej otrzymała od rodziców. Gdy tylko oddala się od tego dość nietypowego bałwana, ten ożywa. Od tej pory Jack (w tej roli Dustin Milligan) towarzyszy Kathy w codziennym życiu. Z biegiem czasu między nimi rodzi się uczucie, które jednak może szybko zgasnąć – Jack, jak każdy bałwan, nie znosi wysokich temperatur, a zima nie będzie trwać wiecznie...
Można by pomyśleć, że absurd goni absurd. Główna bohaterka ożywiła przystojnego bałwana za pomocą szalika, którego, swoją drogą, Jack nie może zdejmować. Mimo wszelkich obiekcji, które pojawiły się w trakcie seansu, muszę przyznać, że historia została napisana i poprowadzona na tyle naturalnie, że byłam w stanie uwierzyć w rozwijające się uczucie między Kathy a Jackiem. I naprawdę, było mi bardzo przykro, gdy uświadomiłam sobie, że ich miłość nie potrwa wiecznie.
Muszę jednak podkreślić, że w "Zakochanym bałwanie" nie brakuje klisz. Elementów, które przyprawiły mnie o ciarki żenady. Przede wszystkim rubaszny humor. Oczywiście, że miejscowe panie na widok umięśnionego przystojniaka przestają racjonalnie myśleć i fantazjują tylko o jednym. Ukazanie go jako bóstwa nie wystarczyło, trzeba było podkreślić ten efekt reakcjami pozostałych bohaterów. Dodatkowo, Jack, jako postać dopiero odkrywająca, jak być człowiekiem, bywa niezwykle infantylny, a jego interakcje z Kathy bardziej przypominają relację matki z synem niż dwojga zakochanych. Na szczęście takich scen nie jest zbyt wiele.
Na minus działają także "papierowe" scenografie. Widać, że wiele scen kręcono w sztucznie stworzonych lokacjach, na przykład w studiu, a nie w prawdziwym miasteczku. Efekt ten niestety razi w oczy i negatywnie wpływa na ogólny odbiór filmu.
Tak czy siak, uważam, że warto obejrzeć "Zakochanego bałwana", ale... z przymrużeniem oka. Zaskoczyło mnie, jak dużo radości sprawił mi ten seans. Duża w tym zasługa Jacka, który niemal na każdym kroku pragnie uszczęśliwić Kathy i robi to w niezwykle uroczy sposób!
4/10
"Zakochany bałwan", reż. Jerry Ciccoritti, Stany Zjednoczone, Kanada. Data premiery na Netflix: 13 listopada 2024 r.
Czytaj więcej: Przepis na udane święta? Włącz nowy hit Netfliksa!